Liliana Lewińska walczyła bowiem o ostatnie miejsce dla Europy w kwalifikacjach olimpijskich. By wystąpić w Paryżu, musiała pokonać w wieloboju Verę Tugloukovą. To Rosjanka, która reprezentuje Cypr. Nic to, że zawodniczka ta jest wspierana przez reżim i chętnie staje do zdjęć z dygnitarzami z Rosji. Najważniejsze, że nie jest obywatelką Rosji. I tak właśnie może obchodzić sankcje. 15-letnia Polka nie pojedzie na igrzyska, awans "zabrała" jej Rosjanka. Już grzmią o skandalu Sędziowska klika zadziałała. 15-letnia Polka została skrzywdzona Lewińska rywalizację z Tugolukovą przegrała o zaledwie 0,250 pkt. Choć zawody ocenia grono 12 sędziów, to jest jeszcze nad nimi supervisor. Tym akurat w tym wypadku była Evangelia Trikomiti z... Cypru. Aleksandra Szutenberg z Polsat Sport zauważyła, że jedną z sędzin był córka Trikomiti, a sama Tuglokova reprezentuje klub... Andreas Trikomitis Club Rhythmic Gymnastics. Ciekawy zbieg okoliczności, prawda? Co ciekawe, pani Trikomiti już 12 lat temu była w centrum zamieszania. Wówczas kwalifikację na igrzyska uzyskała jej córka, a nie faworytka Rumunka Alexandra Piscupescu. Zresztą wtedy ta ostatnia - na znak protestu - startowała z czarną opaską. Sprawa oparła się o Sportowy Sąd Arbitrażowy w Lozannie, ale skarga Rumunów została oddalona. Teraz nazwisko Trikomiti wraca, a w tle znowu pojawiają się dziwne decyzje sędziów. Trikomiti była jednym z supervisorów i miała przyczynić się do tego, że blokowane były niektóre oceny Lewińskiej. Gimnastyka artystyczna to jest piękny sport, ale jednak niewymierny. Stąd pojawiają się problemy z sędziowaniem. To samo przeżywało kiedyś łyżwiarstwo figurowe. Arbitrzy mają różne sympatie, a do tego tworzą się kliki. - Lila była doskonale przygotowana do tych zawodów. O tym, jak silną jest zawodniczką, niech świadczy fakt, że nie załamała się, tylko w kolejnych dniach wywalczyła medal. Robiła swoje. Może jestem w tym wszystkim stronnicza, bo jestem matką i trenerką, ale moim zdaniem Lila jest lepszą zawodniczką od Tugolukovej. Lila wykonuje układy bez błędów, a Vera robi ich trochę - przyznała Leśkiewicz-Lewińska. Wielu ekspertów odniosło wrażenie, że oceny młodej polskiej gimnastyczki były jednak tego dnia zaniżane. Jak wygląda sędziowanie gimnastyki artystycznej? Każdy układ podlega ocenie sędziów podzielonych na dwie komisje: D-technika ciała i przyboru (poprawność wykonywanych elementów), E-komisja wykonania (komisja odejmuje punkty za błędy w ćwiczeniu od wyjściowych 10.00 punktów). W sumie zatem jest 12 sędzin. Nad nimi jest z kolei supervisor. I to do niego należy nadzór nad ocenami. W przypadku zbyt dużych rozbieżności w ocenach sędziów z danej komisji może te oceny zablokować i nakazać ich zmniejszenie lub zwiększenie przez jedną z sędziów. Pewnie nie byłoby problemu, gdyby Lewińska mogła wystąpić w ubiegłorocznych mistrzostwach świata w Walencji. Niestety była wówczas zbyt młoda. Właśnie z tej imprezy przepustkę na igrzyska zdobywa najwięcej zawodniczek, a Polka prezentuje taki poziom, że nie miałaby z tym najmniejszego problemu. Inga Buczyńska, trenerka reprezentacji Polski w układach zbiorowych, zapowiedziała jednak w rozmowie z Mateuszem Góreckim z TVP Sport, że do ostatniej chwili będzie trwała walka chociaż o "dziką kartę" dla Lewińskiej. Niedaleko pada jabłko od jabłoni Lewińska jest córką olimpijki z Atlanty Krystyny Leśkiewicz. W 1996 roku zajęła ona 21. miejsce w igrzyskach. Jak zatem widać, niedaleko padał jabłko od jabłoni. Szybko jednak poszło i do tego podwójnie, bo gimnastykę uprawia też młodsza córka Laura. - Nie sądziłam, że Lila będzie zawodniczką takiego formatu, choć rzeczywiście bardzo szybko przyszły pierwsze sukcesy w Polsce. Tyle że Polki nigdy nie brylowały na świecie. Nawet mi przez myśl nie przeszło, że córka może należeć do grona najlepszych zawodniczek świata. I to był dla mnie szok, kiedy zaczęła stawiać się tym, które dominują w tym sporcie - opowiadała Leśkiewicz-Lewińska. Liliana, zawodniczka UKS Kopernik Wrocław, to medalistka mistrzostw Europy juniorek z 2022 roku. W ubiegłym roku została podwójną mistrzynią świata juniorek w układzie z maczugami i wstążką. W tym roku została pierwszą Polką w historii, która indywidualnie wywalczyła medal Pucharu Świata, a teraz została medalistką mistrzostw Europy seniorek. - Nie ukrywam, że jestem dumna z córki i cieszą mnie jej sukcesy, bo sama czułam duży niedosyt, kiedy startowałam. Bardzo zazdrościłam koleżankom z innych krajów tego, że stają na podium - wspominała Leśkiewicz-Lewińska. - To jest nasz olbrzymi sukces, że nie mając warunków do trenowania, nie mając bazy i infrastruktury, pojawiają się sukcesy - dodała. Leśkiewicz-Lewińska jest nie tylko mamą Liliany, ale też jej trenerką. Od września musiała zrezygnować z pracy w szkole, gdzie uczyła wychowania fizycznego, bo treningi z córką pochłaniają ogrom jej czasu. - Lila też zrezygnowała z normalnego chodzenia do szkoły. Wpada tylko na zaliczenia. Jest ciężko, bo nie ma zbyt wiele czasu na naukę. Na treningi poświęca bowiem kilka godzin dziennie. Do tego dochodzi odnowa biologiczna i odpoczynek oraz wyjazdy. To są ogromne wyrzeczenia - przyznała była gimnastyczka. Zapytana o to, dlaczego zdecydowała się trenować córkę, odparła: - Po prostu nie miałam wyjścia, bo we Wrocławiu nie mamy zbyt dużych możliwości treningu. Poza tym od własnego dziecka mogę wymagać więcej niż od cudzego. Mam też większy wpływ na trenowanie dziecka, bo to ja decyduję, czy ma być na treningu, czy nie. Oczywiście nie zmuszam do niczego córki. Dla niej gimnastyka jest na pierwszym miejscu i to widać po wynikach. Do tego jest utalentowana i pracowita. Trzeba przyznać, że w ostatnim czasie w polskiej gimnastyce artystycznej pojawia się coraz więcej dziewcząt, które przebijają się do światowej czołówki. Czegoś takiego nie było już dawno. Ten sport wymaga jednak cierpliwości i pełnego zaangażowania. Przez to nie zachęca młodych ludzi, choć oczywiście rekreacyjnie uprawia go wiele osób. - Sama, kiedy trenowałam, miałam dość gimnastyki i tego wszystkiego, co jest z nią związane. Doznałam wielu niesprawiedliwości w czasie mojej kariery. Czasami trudno się było z tym pogodzić. Gimnastyka jednak wciąga. Jeśli się ją kocha, to ona zostaje w życiu na zawsze. I tak człowiek w tym tkwi, choć czasem się wkurzam. U nas w rodzinie, gimnastyka jest sposobem na życie. Wszystko jest jej podporządkowane - zakończyła Leśkiewicz-Lewińska.