Miłosz Redzimski jest uznawany za jednego z najbardziej utalentowanych tenisistów stołowych na świecie, a swoje wielkie umiejętności potwierdził na początku roku, kiedy to w Macedonii obronił tytuł mistrza Europy do lat 21. W lutym, w rozmowie z Interią, nie ukrywał z kolei, że celuje w występ na igrzyskach olimpijskich. "Marzę o występie w Paryżu. Dążę do tego, aby zakwalifikować się z rankingu, ale jeżeli się nie uda to możliwe, że dostanę szansę gry w kwalifikacjach kontynentalnych. Sądzę, że mogę awansować na igrzyska" - mówił zaledwie 17-letni zawodnik. Redzimski swoje marzenie spełnił i zakwalifikował się na igrzyska. A do zmagań olimpijskich przystąpił w niedzielę, kiedy to w meczu 1/64 finału zmierzył się z reprezentantem Egiptu, Mohamedem El-Beialim. I świetnie rozpoczął spotkanie, bo pierwszą partię wygrał 11:8. W kolejnej poszedł za ciosem, pozwalając rywalowi na ugranie siedmiu punktów. Egipcjanin nie zamierzał jednak odpuścić walki o awans i w trzecim secie postawił twarde warunki nastolatkowi z Polski. Zacięta była szczególnie końcówka partii, bo przy stanie 10:10 stało się jasne, że gra będzie toczyła się na przewagi. Ostatecznie górą był Redzimski, który wygrał 16:14. A w następnym secie postawił "kropkę nad i", wygrał 11:8 i po trwającym 30 minut meczu awansował do kolejnej rundy.