Szeremeta robi w Paryżu furorę. Pewnie awansowała do półfinału kategorii do 57 kg, w którym dziś zmierzy się na kortach Rolanda Garrosa z Nesthy Petecio. Znakiem rozpoznawczym Polki stały się opuszczone ręce. Dla niektórych to oznaka luzu, a nawet lekceważenia przeciwnika, ale okazuje się, że to dokładnie dobierana przez lata taktyka. - Jula nie lubi podnosić rąk, bo wtedy ma słabszą widoczność i jest wolniejsza, a przecież bazuje na szybkości. Ja wiem, że ludzie krzyczą: "Julka, podnieś ręce", ale ona wtedy gorzej boksuje. Pracujemy już razem pięć lat, próbowaliśmy różnych stylów i ten jest najlepszy - podkreśla trener Tomasz Dylak. Julia Szeremeta: - Nie obawiam się, że przez te opuszczone ręce kiedyś oberwę. Jestem szybka, mam oczko i widzę wszystkie ciosy. A nawet jak zostanę trafiona, to nie będzie źle. Julia Szeremeta walczy o finał igrzysk olimpijskich Dziś przed Polką duże wyzwanie, ponieważ Nesthy Petecio jest zawodniczką, która lubi atakować i wyprowadza wiele ciosów. Jest jednak mało prawdopodobne, by nawet najbardziej soczyste uderzenie znokautowało Szeremetę. - W boksie kobiecym siła ciosów jest mniejsza niż u mężczyzn. Poza tym w boksie amatorskim rękawice amortyzują siłę o 50 proc., więc ryzyko, że przy mocnym trafieniu coś się stanie, jest dość małe. Widziałem może jeden nokaut w boksie kobiecym przez 13-14 lat - zaznacza Dylak. Przy takim stylu walki Szeremety ważna jest również... obsada sędziowska. Sędziowie tzw. konserwatywni nie lubią bowiem walki z opuszczonymi rękami, ale tym młodym mniej to przeszkadza. - Starszych sędziów taki styl może trochę kłuć w oczy, więc jak idę do ringu, to patrzę, kto sędziuje i już wiem, czy będzie problem, czy nie - przyznaje Dylak. Półfinał Julia Szeremeta - Nesthy Petecio dziś o godz. 21:46. Z Paryża Piotr Jawor