Rywalizacja w kajakcrossie rozpocznie się od czasówki. Tu zawodnicy jechać będą indywidualnie. Kolejnego dnia zostaną skojarzeni w czwórki i wtedy zacznie się wojna na wodzie. To będzie bezpośrednia rywalizacja. Tu nie będzie przelewek. - To bardzo widowiskowa konkurencja, ale też bardzo brutalna - przyznał Mateusz Polaczyk, który fizycznie jest doskonale przygotowany do takiej walki wręcz na wodzie. Drugie igrzyska Polaka i drugie pechowe. Nie załapał się na falę To będzie walka wręcz na wodzie. Ostatnia szansa polskich "górali" O ile w slalomie potrzebna jest precyzja, o tyle w kajakcrossie, który jest tak naprawdę inną dyscypliną, jest walka wręcz. Trzeba się doskonale orientować w terenie. - Trzeba wymuszać błędy na innych zawodnikach. Niekoniecznie trzeba dobrze jeździć slalom, by startować w kajakcrossie. Nie ma w tym dużej specjalizacji, bo dopiero debiutuje w igrzyskach - mówił nasz kajakarz. - Na pewno będziemy walczyć. Mocna powinna być Klaudia, a Grześkowi, który jest kanadyjkarzem, może przeszkadzać drugie pióro - dodał. Klaudia Zwolińska właśnie w kajkcrossie będzie sobie chciała odbić niepowodzenie w C-1. Zaraz po tym, jak nie awansowała do finału, zapowiedziała, że będzie się chciała wyładować w ostatniej konkurencji igrzysk w slalomie kajakowym. - O tym się nie mówi, ale to jest zupełnie inna dyscyplina. Tam jest inne podejście. W slalomie muszę się uspokajać i tonować emocje, a w crossie muszę się pobudzać. Do tego muszę być pewna siebie. Dobrze, że ta konkurencja jest na samym końcu, bo można tam wyładować emocje - przyznała. Zapytana o to, jak się będzie pobudzała przed kajakcrossem, odparła: Z Paryża - Tomasz Kalemba, Interia Sport