Polki zaczęły starcie z USA bardzo słabo. Martyna Swatowska-Senglarczyk, której nie wyszedł turniej indywidualny, nie zadała żadnego trafienia. Punkt zdobyła tylko dzięki czerwonej kartce dla Amerykanki. Na drugą walkę wyszła Alicja Klasik. Nasza najlepsza zawodniczka turnieju indywidualnego odrobiła starty, po czym została... zdjęta przez trenera Bartłomieja Języka. Czerwone kartki były początkiem. Niewyobrażalne emocje, horror Polek. Półfinał! Co za zmiana. Trener zagrał va banque Jej miejsce zajęła Aleksandra Jarecka. Ta, której początkowo nie było w składzie na igrzyska. I krakowianka, która w czerwcu świetnie spisywała się w mistrzostwach Europy, walczyła bardzo dobrze (bilans +2). Zatem wiadomo, że to nie była kontuzja. To była trudna decyzja dla szkoleniowca, bowiem Klasik nie wystąpi już we wtorek w żadnych z meczów. Jeżeli jednak Polki stanął na podium, będzie miała medal. Wielu dziennikarzy zastanawiało się, dlaczego jednak trener nie zdjął Swatowskiej-Wenglarczyk. Ta walczyła fatalnie. W dwóch pierwszych walkach zaliczyła tylko dwa trafienia i miała bilans minus 5. To jednak zawodniczka, która jest jednak specjalistką od ostatnich walk w turniejach drużynowych. I to potwierdziła w starciu z USA. Wyszła przy stanie 24:25, a ostatnią walkę wygrała 7:4 i dała naszym paniom upragniony awans. Najtrudniejszy bój już za Biało-Czerwonymi. Przed trzema laty w Tokio były łzy, bo odpadły w ćwierćfinale. Teraz będą się biły o medale. W półfinale zmierzą się z Francuzkami. Drugą parę stanowią Chinki i Włoszki. I trener Język przed półfinałem znowu zaskoczył. Tym razem zawodniczką kończącą w naszej drużynie będzie Jarecka. Szkoleniowiec zaraz po zakończonym ćwierćfinale rozmawiał z zawodniczką, więc pewnie dotyczyła ona właśnie tej zmiany taktycznej. Jest dostosowana pod konkretną rywalkę. Z Paryża - Tomasz Kalemba, Interia Sport