- Jestem bardzo szczęśliwa, ten medal to spełnienie marzeń z dzieciństwa. Co prawda najpierw trenowałam balet, ale w trzeciej klasie podstawówki moi rodzice dość przypadkowo trafili na szermierkę. Od razu mi się spodobała i stała się moją ogromną pasją - opowiadała w Domu Polskim kilka godzin po walce o trzecie miejsce Jarecka. To właśnie ona poprowadziła Polki do medalu. W końcówce spotkanie z Chinami szalonym atakiem zdołała doprowadzić do remisu, a następnie przechyliła szalę na korzyść Polek. - Od razu założyłam sobie, jaką wykonam akcję. Nie było to nic przypadkowego, szybko zdecydowałam, jak chcę to rozwiązać. Byłam bardzo spokojna, a dziewczyny mi w tym bardzo pomogły - wspomina sytuację, która otworzyła Polkom drogę do medalu. Prawda jest jednak taka, że wyjazd Jareckiej na igrzyska wcale nie był taką oczywistością. Początkowo bowiem w ogóle nie znalazła się w ogłoszonej kadrze na igrzyska. Na szczęście miała za sobą osoby, które o nią walczyły. Jedną z nich był jej klubowy trener Radosław Zawrotniak. - Mnie tu miało nie być - powiedziała zaraz po walce Jarecka przed kamerami Eurosportu Jarecka: Nie miałam nic do udowodnienia Kilka godzin po występie Polka znów została zahaczona przez dziennikarzy o kwestię przedolimpijskich problemów, ale nie zamierzała rozdrapywać ran. - Na razie bardzo cieszę się z tego medalu, ale jeszcze nie wiem, co będzie później. Na razie proszę dać mi się nacieszyć tym trzecim miejscem, bo to dla mnie coś niesamowitego - dodaje. Z Paryża Piotr Jawor