Wtorek, pierwszy dzień zmagań dla kajaków klasycznych, był dla Biało-Czerwonych idealny. Wszystkie osady awansowały przynajmniej do półfinałów, polskie "Atomówki" w K-4 zameldowały się już w finale. I w piątek powalczą o medal, może nawet ten historyczny złoty. W składzie tamtej załogi znajduje się Dominika Putto, 28-latka z Zawiszy Bydgoszcz, wykorzystała swoją szansę po igrzyskach w Tokio. I już świętowała sukcesy, z mistrzostwem i wicemistrzostwem świata włącznie. Tyle że w przeciwieństwie do liderek szuka też szansy indywidualnej. I jednej rzeczy może żałować. Dominika Putto w jedynce na torze pod Paryżem. 2,5 razy dłuższy dystans niż ten, w którym świętowała medal Dominika Putto w zeszłym roku była bowiem brązową medalistką MŚ w kajakowym sprincie, czyli na dystansie 200 metrów. Ten dystans dostarczał nam podczas kilku poprzednich igrzysk ogromnych emocji, oczywiście ze sprawą Marty Walczykiewicz. I sukcesów, bo trzy razy płynęła w finale, trzy razy "kręciła" się koło podium, a w Rio de Janeiro na nim stanęła, na drugim stopniu. Tyle że w Paryżu sprint rozgrywa się tylko w kobiecych kanadyjkach, tam mamy Dorotę Borowską, kajakarkom zostało 500 metrów. I to dla Putto jest już trochę większy problem. Na torze w Vaire-sur-Marne wychowanka Bazy Mrągowo pojawiła się w trzecim wyścigu. Ominęła największe faworytki, wszystkie medalistki ze sprintu i z 500 m z Tokio miały płynąć dopiero później: nowozelandzka legenda Lisa Carrington, Hiszpanka Teresa Portela, Węgierka Tamara Csipes czy Dunka Emma Jørgensen. Polka wylosowała skrajny ósmy tor, obok siebie miała więc tylko reprezentantkę Guam Rainę Taitingfong. A gdzieś daleko po drugiej stronie tor Chinkę Nan Wang. W ogóle przypadek kajakarki z Pacyfiku jest bardzo ciekawy, sama bowiem przyznała, że ta, gdzie mieszka, nie ma warunków do kajakarstwa klasycznego. - Nie mamy płaskiej tafli wody, żadnych jezior czy czegokolwiek, co to przypomina. Zostaje ocean, mamy wtedy nadzieję, że będą to bardziej kajaki niż surfing. Liczymy na mniej wietrze dni - mówiła rok temu dla strony ICF, przy okazji mistrzostw świata w Duisburgu. Minęło więc 30-40 metrów, a Taintingfong została... trzy kajaki za Polką. Ona się nie liczyła, przypłynęła blisko 40 s po wszystkich. Polka zaś prowadziła, później płynęła równo z Chinką. Już w połowie dystansu dogoniła ją Belgijka Hermien Peters, Putto nie odpowiedziała. Może nie widziała tych dwóch rywalek daleko po prawej stronie, nie wiadomo. To one awansowały, nasza kajakarka przeszła więc do ćwierćfinału. Tam zaś jej awans był formalnością, wystarczyło pokonać jedną rywalkę. I Putto tego dokonała, a nawet - wygrała cały wyścig. Półfinały i wyścigi finałowe - już w sobotę.