Piotr Jawor, Interia: Na razie polski boks w Paryżu nie ma szczęścia. Oglądała pani walki kolegów po fachu? Elżbieta Wójcik: Tak... Cóż mogę powiedzieć - szkoda chłopaków, że odpadli tak szybko i nie zdobyli medalu. Taki jednak jest sport i nie mamy wpływu na niektóre rzeczy, jak np. sędziowanie w walce Damiana Durkacza. Otrzymał dziwne upomnienia, to było bardzo zaskakujące... Ale co możemy zrobić? W ekipie czuć było wzburzenie? - My, jako kadra kobiet, nie spędzamy dużo czasu z mężczyznami. Na nas ich porażka nie ma większego wpływu, mamy swój cel i swoje do zrobienia. Teraz już wszystkie reflektory są skierowane na was. - Ale taka presja jest fajna. To są duże zawody, a w takich okolicznościach my czujemy się mega fajnie. Lubimy śnić, lubimy, gdy wszyscy na nas patrzą. Do tego hala jest świetna, jest tu bardzo dużo kibiców. Tutaj będą się działy wielkie rzeczy. Czujecie, że boks w Paryżu to jest coś wyjątkowego? - Tak. Gdy byłam w Tokio, to nie czułam tego "wow", ale tutaj jest kapitalna atmosfera i widowisko. Wszyscy klaszczą, niezależnie kto skąd jest. Wszyscy dopingują. Ktoś z Polski też będzie? - Na pewno, do mnie np. przyjeżdża rodzina i chłopak. Do dziewczyn też ktoś przyjeżdża, ale to jest drugoplanowa sprawa. Robimy to wszystko dla siebie i spełnienia naszych marzeń. Podobno w turnieju olimpijskim najtrudniejszy jest zawsze pierwszy krok. Rywalkę - Aoifa O'Rourke - już pani rozpracowała? - No u mnie ten krok jest wyjątkowo trudny, bo z Irlandką przegrałam już cztery razy. Z drugiej strony nie mam żadnej presji, że muszę wygrać. W sumie to na niej ciąży większa presja, by znów mnie pokonać i udowodnić wyższość. Będzie co będzie, ale ja planuję wygrać. A jest pani lepiej przygotowana niż w czterech poprzednich walkach z Irlandką? - Oczywiście, że tak. Z walki na walkę jestem coraz lepsza, ostatnio przegrałam z nią już tylko 2:3. Teraz liczę na kolejny krok, czyli wygraną. A później będzie już z górki (śmiech). Jest szans na medal w kobiecym boksie? - Jest i to duża. Bardzo wierzę w Julię Szeremetę, na pierwszy rzut oka ma bardzo dobre losowanie. Ja z Anetę Rygielską trafiliśmy trochę gorzej, ale nie ma rzeczy niemożliwych. Mam nadzieję, że pierwsze walki dadzą nam kopa. Rozmawiał w Paryżu Piotr Jawor