Katarzyna Wasick będzie jedną z naszych nadziei medalowych na igrzyska olimpijskie w Paryżu. W 2022 roku została wicemistrzynią świata w pływaniu na 50 metrów stylem dowolnym. W tym roku w tej samej imprezie w Dosze wywalczyła brązowy medal. 32-letnia Polka w tym roku legitymuje się trzecim wynikiem na świecie - 23,95 sek. Szybciej od niej pływały jedynie Szwedka Sarah Sjoestroem i Amerykanka Kate Douglass. Afera dopingowa w olimpijskiej kadrze. Polka czeka na wyrok. Wszystko przez psa Katarzyna Wasick polską kandydatką do medalu. "Jestem w życiowej formie!" To pozwala upatrywać w naszej pływaczce kandydatki do podium. To dla ciebie piąte igrzyska. Są emocje? - Zdecydowanie. Tak się wydaje, że to piąte igrzyska i ich nie będzie, ale wcale tak nie jest. Każdy start w igrzyskach to są wielkie emocje. Każde igrzyska są bowiem wyjątkowe. Jestem dumna, że przez tyle lat mogę reprezentować nasz kraj. Będę się starała, by w Paryżu pokazać się z jak najlepszej strony. Twoja droga ze szkolnego basenu w Krakowie do startu w Paryżu jest naprawdę długa i imponująca. - Na igrzyskach olimpijskich pamięta się drogą, jaką się przeszło. To są bowiem piękne momenty. Na igrzyskach widzimy tylko finalny obrazek, kiedy jesteśmy wszyscy wysportowani i pięknie ubrani. Tu jesteśmy w szczytowej formie, ale tak naprawdę nikt nie widział tej drogi, jaką musieliśmy przejść. My sportowcy jednak doskonale wiemy, ile wszystko nas kosztowało i dlatego mamy to w sercu. Stąd te wielkie emocje. Prawie pół życia z igrzyskami. - Nie czuję, by tyle lat już minęło. Nie wiem, gdzie uciekły te lata. Wszyscy przypominają mi, że to moje piąte igrzyska, a ja czuję się coraz młodsza. Jest zatem nadzieja na więcej, choć teraz skupiam się na tym, co jest. Nie wybiegam w przyszłość. Chcę się nacieszyć tymi igrzyskami, dlatego nie mówię o tym, co będzie później. Na stoperach wszystko się zgadza? - Jak najbardziej. Jest szybko. Mieliście trening na oficjalnej pływalni? - Tak. Na początku była trochę wolno w wodzie. Kiedy jednak w czwartek wskoczyłam do wody, to nagle zrobiła się taka szybka, że... Bardzo ładny i duży obiekt. Robi wrażenie. Będzie kilkanaście tysięcy kibiców na trybunach. To mnie nakręca. Forma wyszykowana na 100 procent? - Na tysiąc! Jestem w życiowej formie! Jest radość, że igrzyska wróciły do Europy? - Tak. I to duża. Byłam w Londynie w 2012 roku, ale wtedy jeszcze nie byłam świadoma, żeby walczyć o medal igrzysk. Teraz mam taką szansę. Jesteśmy w naszej strefie czasowej i to tylko może nam pomóc. Dzięki temu, że igrzyska są w Europie, może nas dopingować rodzina. Na dłoni ma pani dwie bransoletki. To są amulety? - Tak. Jedną z tych bransoletek zrobił mój mąż. Jest na niej jego imię, ale też imiona dwóch kotków, jakie mamy: Jabłko i Puszek. Drugą mam od koleżanki z napisem Poland. Są wyjątkowe, bo to są amulety od kogoś, kto życzy mi naprawdę bardzo dobrze. Chcę, żeby przyniosły mi szczęście. Nie da się ich przemycić w czepku, ale zawsze będą ze mną. Dla mnie najważniejszy jest sam gest, że ktoś poświęcił czas, żeby je zrobić. W Paryżu - rozmawiał Tomasz Kalemba, Interia Sport