Polscy pływacy jak do tej pory z różnym skutkiem radzili sobie na olimpijskim basenie. Większość z nich kończyła starty albo w eliminacjach, albo w półfinale. Jedynym naszym przedstawicielem w walce o medale był Krzysztof Chmielewski. "Biało-Czerwony" prawie sprawił ogromną niespodziankę, do podium na dwieście metrów stylem dowolnym zabrakło mu naprawdę niewiele. "Jest niedosyt, bo chciałem dopłynąć co najmniej trzeci" - mówił 20-latek na łamach "polswim.pl". Na dwa razy krótszym dystansie z równie dobrej strony pragnął zaprezentować się Jakub Majerski (styl motylkowy). Już w porannych eliminacjach pokazał drzemiący w nim potencjał. 23-latek pewnie zameldował się w półfinałowej szesnastce, uzyskując dziewiąty wynik. "Widać, że poziom jest bardzo wysoki, aż siedmiu zawodników złamało czas 51 sekund, więc szykują się niezłe półfinały. Ten czas też napawa mnie optymizmem przed tym wieczornym wyścigiem. Złamanie bariery 51 sekund to jest takie minimum, które chcę tutaj popłynąć" - zadeklarował na oficjalnej stronie Polskiego Związku Pływackiego. Jakub Majerski poza olimpijskim finałem w Paryżu. Było obiecująco, tylko ta końcówka "Biało-Czerwony" wystąpił w drugim półfinale. W tym pierwszym zaledwie trzech zawodników popłynęło poniżej wspomnianych 51 sekund (Maxime Grousset, Josh Liendo oraz Nyls Korstanje). To były znakomite wieści dla 23-latka. Zaczęło się świetnie. Na półmetku nasz rodak plasował się na trzeciej pozycji. O drugich pięćdziesięciu metrach Jakub Majerski będzie chciał jednak zapomnieć. Stopniowo "połykali" go kolejni rywale, którzy najwidoczniej zachowali więcej sił na końcówkę. Rozpoczęła się walka Polaka nie o awans, a o to, by nie dopłynął jako ostatni. Niestety minimalnie szybciej na mecie zameldował się Simon Bucher, zrzucając tym samym aktualnego brązowego medalistę mistrzostw świata na ósme miejsce. Czas "Biało-Czerwonego"? 51.37 s. Do awansu zabrakło 29 setnych sekundy.