Igrzyska olimpijskie to impreza, która od lat budzi ogromne emocje. Ogromna euforia po wywalczeniu mistrzowskiego tytułu, radość ze zdobycia medalu, ból po niespodziewanej porażce, gorycz po kolejnej już zmarnowanej szansie. Takie obrazki towarzyszą nam za każdym razem, gdy czołowi sportowcy z całego świata stają przed szansą na reprezentowanie swojego kraju podczas tak prestiżowej imprezy. W wielu przypadkach zawodnicy na arenach sportowych mierzyć się muszą nie tylko z rywalami, ale również z samym sobą. Boleśnie przekonała się o tym szpadzistka Nathalie Moellhausen. Brazylijska gwiazda włoskiego pochodzenia do Paryża przyjechała naładowana pozytywnymi emocjami i miała nadzieję, że po wielu latach znakomitych występów na międzynarodowych arenach i zdobyciu czterech medali mistrzostw świata uda jej się w końcu spełnić swoje marzenie i do medalowej kolekcji dołączyć krążek wywalczony na igrzyskach olimpijskich. Niestety, szybko przekonała się ona, że w Paryżu nie osiągnie zamierzonego celu. Skąd ona się tam wzięła? Ma 15 lat. Porażka w sześć sekund. Żal było na to patrzeć Nathalie Moellhausen pojechała na igrzyska olimpijskie z nowotworem. Po występie trafiła do szpitala Nathalie Moellhausen zmagania na igrzyskach olimpijskich w Paryżu rozpoczęła od pojedynku z reprezentantką Kanady, Ruien Xiao. W trzeciej rundzie brazylijska sportsmenka nagle zasłabła i upadła. Na pomoc zawodniczce natychmiast ruszyli członkowie sztabu szkoleniowego, którzy posadzili kobietę na krzesełku i pozwolili odpocząć. Choć nie czuła się najlepiej, 38-latka postanowiła kontynuować rywalizację, którą finalnie przegrała 11:15. Po występie szpadzistka w rozmowie z dziennikarzami telewizji TV Globo przyznała, że nigdy wcześniej nie doświadczyła tak potwornego bólu. "Poczułam, że moje ciało nie może się ruszać, a przysługiwało mi zaledwie 5 minut przerwy. Dokończenie pojedynku wydawało się czymś niemożliwym" - oznajmiła wówczas. Wkrótce potem w rozmowie z mediami zawodniczka zdecydowała się na bolesne wyznanie i ujawniła, że w lutym zdiagnozowano u niej nowotwór kości ogonowej. Wówczas jednak nie poddała się ona operacji, ponieważ nie chciała ominąć igrzysk olimpijskich w Paryżu. "Nigdy w życiu nie doświadczyłam podobnego bólu. (...) To, co wydarzyło się wczoraj, było dla mnie... Nadal nie mogę uwierzyć, że sprawy naprawdę potoczyły się w ten sposób" - przekazała, cytowana przez globo.com. Ostatecznie zmagania na igrzyskach olimpijskich sportsmenka zakończyła wcześniej, niż planowała. Na krótko po pojedynku z kanadyjską szpadzistką trafiła ona bowiem do szpitala, gdzie w poniedziałek 29 lipca przeszła operację usunięcia guza. Wiadomo już, że brazylijska zawodniczka do rywalizacji wróci nie wcześniej niż za miesiąc. Burza po ceremonii otwarcia igrzysk. Widzowie wściekli, reżyser przerywa milczenie