W paryskiej hali Expo Porte de Versailles brazylijscy kibice śpiewali i skakali z radości, nie spodziewali się, że ich zespół piłkarek ręcznych może w taki sposób zaprezentować się na starcie igrzysk olimpijskich. Było to trzecie starcie w czwartek, wcześniej Dania "planowo" pokonała Słowenię 27:19 w grupie A, a później Holandia trochę męczyła się w meczu z Angolą w grupie B - wygrała jednak 34:31. I to w tej grupie są właśnie Brazylia i Hiszpania, ale także Francja oraz Węgry. Dla Brazylii i Hiszpanii był to więc pojedynek absolutnie kluczowy, wychodzą cztery zespoły, punktów trzeba szukać od początku, a Holandia i przede wszystkim Francja wydają się jednak mocniejsze od reszty. W czwartek po godz. 15.30 Hiszpanki znalazły się już w bardzo trudnej sytuacji, w kontekście całej fazy grupowej. Kosmiczny początek Brazylii, od razu uciekły faworytkom. I poprawiły to zaraz po przerwie W grudniu obie te drużyny wpadły też na siebie w pierwszej części mistrzostw świata, wtedy w Danii Hiszpania wygrała 29:27. Ten wynik zadecydował później, że rozkręcające się z meczu na mecz "Canarinhos" nie awansowały do ćwierćfinału, zabrakło im naprawdę niewiele. Podobnie zresztą jak Hiszpankom, obie ekipy skończyły z takim samym dorobkiem punktowym jak Czeszki, które znalazły się wśród ośmiu najlepszych drużyn globu. Teraz nadszedł czas rewanżu - mecz w Paryżu pokazał też, że nie ma co przykładać większej wagi do wyników sparingów. Hiszpanki grały trzy spotkania z Koreą Południową i Angolą, wszystkie wygrały. Brazylijki dwa razy "biły" się z Niemkami, szukały starć z europejskimi rywalami. I to się opłaciło. Brazylia zaczęła kapitalnie, w 10. minucie prowadziła już 7:2. Bramkę zamurowała Gabriela Moreschi, która w całym spotkaniu miała 14 skutecznych interwencji i 45 proc. skuteczności. Pomagała jej też defensywa. No i Patricia Matieli - od początku rzucająca, asystująca, biegająca do kontr, broniąca. Rozgrywająca Zagłębia Lubin w trzy kwadranse zdobyła sześć bramek, w końcówce mogły wykazać się jej koleżanki. Hiszpanki były bezradne, jeszcze w pierwszej połowie momentami traciły tylko cztery bramki. Poszły do szatni, wróciły na parkiet i... zostały rozbite. Gdy w 43. minucie Matieli znów trafiła, oba zespoły dzieliło już 10 trafień, Brazylia prowadziła 23:13. To przepaść. Wygrała aż 29:18, a Hiszpania ma problem, w niedzielę czeka ją starcie z Angolą, a ewentualna porażka znaczy tyle samo, co pożegnanie z igrzyskami. Bo trudno spodziewać się cudów w meczach z Holandią czy Francją.