Grzegorz Hedwig bardzo dobrze zaprezentował się w jednym z dwóch eliminacyjnych przejazdów w sobotę. Dzięki temu awansował do poniedziałkowego półfinału. W nim płynął naprawdę bardzo szybko. Zaliczył jednak sześć karnych sekund. Miał jednak znakomity czas netto i to mimo tego, że musiał walczyć na jednak z bramek. Szczęśliwie awansował do finału, w którym nastawiał się na walkę o medal. Będzie kolejny medal dla Polski? Szanse poszły mocno w górę! Pierwszy olimpijski finał Grzegorza Hedwiga, ale mimo tego jest rozczarowany Jego przejazd finałowy nie był już jednak tak szybki. Zaliczył dwie karne sekundy i z czasem 105,81 sek. zajął dziesiąte miejsce. Najwyższe w historii swoich startów w igrzyskach. Pytany o to, czy wielkie emocje związane ze startem Klaudii Zwolińskiej, nie wybiły go z rytmu przed poniedziałkowym startem, odparł: - Były duże emocje, ale były one bardziej pozytywne. 24 lata czekaliśmy na taki wynik i on przyszedł. Jestem podwójnie szczęśliwy, bo po medal sięgnęła Klaudia. To mnie jeszcze bardziej napędziło na ten start. Przed Hedwigiem jeszcze jeden start w tych igrzyskach. Razem z Mateuszem Polaczykiem wystąpią w kajakcrossie, który będzie debiutował w programie igrzysk. Tam najpierw jest rozgrywana "czasówka", a potem zawodnicy kojarzeni są w czwórki i rywalizują bezpośrednio ze sobą. - W tych zawodach wystąpią dwa "czarne konie" - ja i Mateusz. Jak już jesteśmy tu razem, to regulamin pozwala nam obu na start. Nie chcę zdradzać żadnych tajników przed tym startem. Zobaczycie na trasie - mówił. Grzegorz Hedwig nie zamierza kończyć kariery. Po słowach kolegi z kadry zrobiło mu się przykro Hedwig jest już bardzo doświadczonym zawodnikiem. Niedawno skończył 36 lat i - jak się okazuje - wcale nie zamierza tak szybko się rozstawać z kajakarstwem, choć karierę kończył już kilka razy. - Na pewno przy kajakach trzyma mnie, że wciąż pływa Klaudia. Do tego jestem żołnierzem Wojska Polskiego. Bardzo dziękuję za to, że zostałem wcielony do grupy sportowej. Nie będę mówił, że kończę, bo to ogłaszałem już kilka razy. Wciąż - jak widać - mogę się bić o czołowe miejsca i jeśli tylko władze Polskiego Związku Kajakowego pozwolą, to na pewno będę kontynuował karierę. W tym miejscu chcę podziękować związkowi, ale też klubowi KS Start Nowy Sącz za to, że miałem zapewnione bardzo dobre przygotowania do igrzysk. Po ogłoszeniu kadry na igrzyska w Paryżu Kacper Sztuba, jednej z najbardziej utalentowanych polskich kajakarzy, który nie wywalczył awansu na igrzyska, pisał o oszustwie albo niesprawiedliwości. Został nawet za te słowa zawieszony, choć komisja dyscyplinarna wciąż nie może się zebrać. Sam zawodnik wystosował też sprostowanie. Z Paryża - Tomasz Kalemba, Interia Sport