27-letni Aniołkowski był jednym z objawień tegorocznego Giro d'Italia. Pięciokrotnie meldował się w czołowej "10" etapów, a jeden z nich ukończył na drugiej pozycji, ustępując tylko gwieździe światowych szos, Timowi Merlierowi. Jego występ odbił się szerokim echem, a pośrednio zaowocował też zapewne przedłużeniem kontraktu z drużyną Cofidis aż o trzy lata, co w kolarskim świecie nie zdarza się wcale tak często. Nasz sprinter najbliższy start miał zaliczyć w Tour de Pologne (12-18 sierpnia). Los chciał jednak, że numer startowy przypnie już w sobotę. Zastąpi w olimpijskim wyścigu ze startu wspólnego Michała Kwiatkowskiego. Mistrz świata z Ponferrady po jeździe indywidualnej na czas narzekał na problemy z plecami. Dla Aniołkowskiego będzie to debiut w olimpijskich zmaganiach. Tomasz Czernich, Interia Sport: Jak dotarła do Ciebie wiadomość o starcie w igrzyskach? Stanisław Aniołkowski: Pierwszy sygnał dostałem już w dniu czasówki (sobota - przyp.red.). Wiedziałem, że Michał zmaga się z kontuzją. Nie do końca wierzyłem, że zrezygnuje. Myślałem, że uda mu się z tego wyjść, mamy przecież znakomitych fizjoterapeutów. Stało się jednak tak, jak sam przekazał w mediach społecznościowych - skoro nie czuje się gotowy na 110%, to nie zaryzykuje. Ostateczną informację dostałem dziś rano. Akurat jestem na wysokogórskim zgrupowaniu, a kiedy ogłoszono to publicznie, miałem wyjeżdżać na pięciogodzinny trening. Masa ludzi chciała się do mnie dodzwonić (śmiech). Olimpijski debiut "last minute" Będzie to dla Ciebie olimpijski debiut "last minute". Na pewno widziałeś trasę, czy próbowałeś "ułożyć" sobie rywalizację w głowie? To będzie inny wyścig, niż jakikolwiek klasyk, w którym jechałem. Peleton będzie liczyć tylko 90 kolarzy, zmagania będą loteryjne. Trudno będzie kontrolować sytuację, gdy najliczniejsze zespoły liczą po czterech zawodników. Trudno cokolwiek przewidzieć, myśleć, jak człowiek poradzi sobie na ostatnim podjeździe (10 km od mety)... Będę się starał przygotować jak najlepiej. Liczę, że to będzie "dzień konia". Wystartujesz w pojedynkę, najmniejszy błąd czy defekt będzie oznaczać koniec marzeń. Zgadza się. Trzeba będzie przyglądać się najmocniejszym reprezentacjom, Belgom, Holendrom i próbować tak rozgrywać wyścig, by stale być z przodu. Wspominałeś o Tour de Pologne, gdzie będziesz starał się walczyć o etapowe triumfy. Jakie będą kolejne starty? Ciężko o nich mówić, bo z uwagi na start w igrzyskach plany moga się zmienić, ale miałem pojawić się w dwóch innych imprezach World Tour, a potem przejechać jeszcze kilka wyścigów w Belgii i Francji. Być może wezmę udział też w mistrzostwach Europy. Olimpijski wyścig ze startu wspólnego mężczyzn już w najbliższą sobotę. Dzień później na trasę wyruszą kobiety. Polskę będą reprezentować Katarzyna Niewiadoma, Agnieszka Skalniak-Sójka i Marta Lach.