Nikola Grbić nie ma wątpliwości. To złamało Brazylię. "Mieliśmy szczęście"
Polscy siatkarze stoczyli w ćwierćfinale Ligi Narodów wyrównany bój z reprezentacją Brazylii. Pierwszego seta przegrali, w drugim musieli gonić rywali, ale ostatecznie zdołali pokonać ich 3:1 i wywalczyć miejsce w półfinale rozgrywek. Nikola Grbić po meczu podkreślał, że jest dumny z zawodników, ale przyznał też, że jego drużyna miała szczęście. Były nim problemy Yoandy’ego Leala. "Atakował ze skutecznością ponad 65 procent w ataku. Ma znakomitą jakość. Czasami jedna, dwie piłki mogą odmienić mecz" - mówi szkoleniowiec polskiej kadry.
![Nikola Grbić](https://i.iplsc.com/-/000JDUEX4B9APPIC-C461-F4.webp)
W pierwszym secie meczu w łódzkiej Atlas Arenie polscy siatkarze mogli przypomnieć sobie spotkanie z Fukuoki, gdzie w fazie interkontynentalnej przegrali z Brazylią 1:3. Brazylijczycy znakomicie prezentowali się w ataku, dobrze zagrywali i wydawali się nie do zatrzymania. Nic dziwnego, że dość pewnie wygrali.
Liderem ofensywy "Canarinhos" był Yoandy Leal. Doświadczony przyjmujący raz za razem obijał lub omijał polski blok. Poważne problemy Brazylijczyków rozpoczęły się w trzecim secie, gdy Leal musiał zejść z boiska. Miał problemy ze zdrowiem, trafił w ręce fizjoterapeutów, a "Canarinhos" wysoko przegrali partię.
"Mieliśmy szczęście, że zszedł. Mówię to szczerze. Już w pierwszym meczu z nami, w Japonii, prezentował się znakomicie. Teraz atakował ze skutecznością ponad 65 procent. Ma znakomitą jakość. Piłka była dogrywana do siatki, rozgrywający wykonywał swoją pracę. Czasami jedna, dwie rzeczy mogą odmienić mecz" - ocenia Nikola Grbić, trener polskiej kadry.
Leal wrócił co prawda na boisko i rozegrał pełną czwartą partię, ale polskich siatkarzy nie dało się już zatrzymać. 36-letni przyjmujący zdobył 18 punktów.
Grbić pod wrażeniem siły Brazylii. "Tego zespołu nie można po prostu zabić"
Serbski szkoleniowiec podkreśla siłę Brazylii. Dzięki dobrej dyspozycji "Canarinhos" w ćwierćfinale w końcu dostał to, czego brakowało w kilku meczach fazy interkontynentalnej Ligi Narodów: zwarcie z mocnym przeciwnikiem, który walczył o wszystko.
"Tego zespołu nie można po prostu zabić, złamać. Można być tylko bardzo blisko, a potem w decydujących momentach jeden z moich zawodników musi zrobić coś nadzwyczajnego. Różnica między takimi zespołami jest bardzo mała. W takich meczach nie sposób wskazać faworyta, podobnie jest w spotkaniach z Włochami, USA czy Japonią. Jestem dumny, że utrzymaliśmy nasz poziom" - zaznacza trener "Biało-Czerwonych".
Nagrodą będzie rywalizacja w sobotnim półfinale. Rywala polskiej drużyny wyłoni mecz Włochy-Francja, który zostanie rozegrany w piątek. Półfinały zaplanowano na sobotę, mecze o medale w niedzielę.