To właśnie Wechta przeczytał tekst ślubowania. Wcześniej na scenę zostały zaproszone zawodniczki i zawodnicy, a następnie sportowcy złożyli podpisy na olimpijskiej fladze. - Podczas czytania głos mi trochę zadrżał, bo nie za często zdarza się taka podniosła chwila - przyznaje Wechta. Polscy jeźdźcy w Paryżu są od piątku, ale podróż do stolicy Francji zaczęli jeszcze wcześniej. Powód? Jechali samochodami, wraz z końmi. Obecnie jeźdźcy i zwierzęta mieszkają pod Paryżem, ale wkrótce przetransportują się do Wersalu, gdzie w przepięknej scenerii będą odbywały się zawody olimpijskie. - Poczuliśmy już trochę tej olimpijskiej atmosfery Paryża, bo specjalnie dla koni przyjechaliśmy wcześniej, żeby się zaaklimatyzowały. Jeszcze jesteśmy w stajni pod Paryżem, ale pod Wersal możemy wjechać już we wtorek rano. Na szczęście udało się nam załatwić wjazd z rana, żeby nie przewozić koni w upałach. Później rozruch, 31 lipca oficjalny trening i startujemy - nakreśla plan Wechta. Można odnieść wrażenie, że doświadczony polski jeździec o koniach mógłby opowiadać godzinami. O ich przyzwyczajeniach, treningu, a także rytuałach. - Przed startem chyba lepiej jednak życzyć formy koniowi niż nam - uśmiecha się Wechta. Nadzieje w serca zawodników wlewał za to prezes Radosław Piesiewicz. - Klaudia Zwolińska dała przykład, że warto marzyć i myśleć pozytywnie. To, że jesteście tu świadczy o waszej ciężkiej pracy, którą wykonujecie na co dzień. Nikt nie wie, ile treningu i poświęcenia kosztuje zakwalifikowanie się na igrzyska olimpijskie - podkreślał prezes PKOL-u.- Macie szansę wygrywać i nie bójcie się marzyć, wszyscy wam kibicujemy. Bądźcie dumni z Polski i zwyciężajcie - dodał.Z Paryża Piotr Jawor