Piotr Jawor, Interia: Spał pan spokojnie jako trener brązowej medalistki olimpijskiej? Marek Rożej: - No za bardzo to mi się nie udało przespać. Wróciliśmy do wioski ok. godz. 23, a ostatni raz, gdy patrzyłem na zegarek, to było grubo po godz. 4. Cały czas w mojej głowie trwała burza. Emocje były ogromne, próbowałem się wyciszyć, ale nie byłem w stanie. Przeszkadzały tylko pozytywne emocje? - Czas na analizy przyjdzie, ale teraz to ogromna radość. Medal olimpijski w biegu sprinterskim to jest coś, co rzadko się zdarza. Na 400 m to nasz drugi medal, po Irenie Szewińskiej. Jestem niezwykle dumny. Mam ogromną satysfakcję. Kto odpowiada u was za taktykę biegu? - Natalia jest tak doświadczoną zawodniczką, że jak tylko pojawiają się listy startowe i układ torów, to ja rozpracowuję każdą zawodniczkę, później siadamy i rozmawiamy, ale na ogół tego samego chcemy. Ja coś zaplanuję, ale ona tak samo myśli. Jeszcze nie zdarzyło się inaczej. A kto jest szefem w waszym zespole? - Jeśli chodzi o trening, to nie ma dwóch zdań - Natalia się podporządkowuje. Ale jest też bardzo sumienna i dojrzała, jednak strategię i logistykę opracowuję ja i myślę, że ona w 100 proc. mi ufa. Natalia też świetnie zna swój organizm, ma także opaskę, która monitoruje jej poziom zmęczenia przez całą dobę. Często jest tak, że przychodzi i mówi, że jest zmęczona i nie da rady. Wtedy albo próbują ją przekonać do mocnego treningu, albo coś kombinujemy. Na końcu współpraca przebiega wzorowo, to bardzo lojalna zawodniczka. Czasem w Natalię wstępuje leń? - Nie, jeśli chodzi o trening, to raczej w drugą stronę. Czasem trzeba ją hamować, by nie zrobiła za dużo. Jest bardzo ambitna, ale przede wszystkim bardzo lubi stan zmęczenia, bo wie, że to później przynosi efekt. Czasem to ja muszę tonować trening, bo ona chciałaby jeszcze więcej. Współpracujecie z psychologiem? - Tak, ale Natalia ma bardzo silną osobowość, więc tak często nie potrzebuje korzystać. Uratowaliście honor polskiej lekkoatletyki, bo medal Natalii Kaczmarek jest jedynym zdobytym przez polskich lekkoatletów. - Po igrzyskach w Tokio apetyty były rozbudzone ponad stan. Coś takiego długo może się nie powtórzyć w naszej lekkoatletyce, bo dziewięć medali to było zaskoczenie dla nas wszystkich. Dokonuje się teraz jednak zmiana pokoleniowa, w przyszłość nie patrzę w czarnych barwach. Mamy uzdolnioną młodzież, widać to po mistrzostwach Europy juniorów, gdzie zdobywaliśmy świetne wyniki. Mam nadzieję, że ta młodzież wkrótce dołączy do kadry seniorskiej i wrócimy na taki poziom, jaki był kilka lat temu. Rozmawiał w Paryżu Piotr Jawor