Lyles wcześniej okazał się najlepszy na 100 m, a teraz wygrał krajowe eliminacje na dystansie dwa razy dłuższym. I zrobił to w niesamowitym stylu, osiągając czas 19,53, co jest rekordem amerykańskich kwalifikacji i najlepszym w tym roku wynikiem na świecie. Walka o zwycięstwo była zażarta, a Lyles przypieczętował je na ostatnich 20 metrach. Za nim finiszował Kenneth Bednarek (19,59), a trzeci był Erriyon Knighton (19,77). Kolejny raz gorycz niepowodzenia musiał przełknąć Christian Coleman, były mistrz świata na 100 m, który podobnie jak na krótszym dystansie, tak i na 200 m nie znalazł się w pierwszej trójce, która zapewniła sobie wyjazd do Paryża. Tymczasem Lyles, trzykrotny, bo jeszcze w sztafecie 4x100m, czempion z ostatnich mistrzostw świata w Budapeszcie, będzie na igrzyskach jednym z głównych kandydatów do wygrania tych trzech konkurencji. A jeszcze niedawno często opowiadał o swoich zmaganiach ze zdrowiem psychicznym. Radość Lylesa, smutek Richardson - Jestem błogosławiony, naprawdę błogosławiony - powiedział Lyles po zwycięstwie. Szansy na trzy złote medale (100 i 200 m oraz sztafeta 4x100 m) nie będzie miała natomiast Sha'Carri Richardson. Najlepsza zawodniczka eliminacji na 100 m, na dystansie dwa razy dłuższym nie zmieściła się w najlepszej trójce i nie pojedzie do stolicy Francji. W finale Richardson, mistrzyni świata z Budapesztu, ale na 100 m, osiągnęła zaledwie 22,16, choć w półfinale ustanowiła rekord życiowy - 21,92. W decydującym biegu na 200 m wyprzedziły ją Gabby Thomas (21,81), Brittany Brown (21,90) i McKenzie Long (21,91). Zakończenie amerykańskich eliminacji do igrzysk olimpijskich w niedzielę. Wtedy odbędzie się m.in. finał na 100 m ppł.