Michał Bryl i Bartosz Łosiak rozbudzili apetyty kibiców, pewnie wygrywając dwa pierwsze spotkania w fazie grupowej. W sobotę czekało ich starcie, którego stawką było zajęcie pierwszego miejsca w grupie, a na ich drodze stanęli dobrze znani przeciwnicy. Polski duet zachwyca, zmusili gospodarzy do kapitulacji Reprezentanci Polski w piłce siatkowej świetnie rozpoczęli swoje zmagania podczas igrzysk olimpijskie. Duet Michał Bryl - Bartosz Łosiak już po zaledwie dwóch spotkaniach zapewnili sobie awans do fazy pucharowej. Najpierw na ich drodze stanęli rywale z Australii: Zachery Schubert i Thomas Hodges. Starcie zakończyło się po szybkich dwóch setach, a rywale zdołali urwać po zaledwie 16 punktów w każdej z partii. Jeszcze głośniej o Polakach zrobiło się po drugim meczu. Tam mierzyli się przecież z gospodarzami. Julien Lyneel oraz Remi Bassereau również nie mieli jednak nic do powiedzenia i ku zdziwieniu tysięcy kibiców musieli przełknąć musieli przełknąć gorycz porażki (0:2). Ten triumf dał Brylowi i Łosiakowi pewny awans z grupy, ale praca nie została zakończona. Pozostał im pojedynek z Niemcami, którzy również mieli na koncie komplet zwycięstw. Starcie z Clemensem Wicklerem i Nilsem Ehlersem miało zadecydować, kto zajmie pierwsze miejsce, ale też dać realne odczucie tego, co Polaków może czekać w fazie pucharowej. Niemcy tym razem nie dali szans Polakom. Dobra nauczka przed fazą pucharową Już pierwszy set pokazał różnicę klas, dzielącą Australijczyków i Francuzów od Niemców. Wickler i Ehlers ani razu nie dali Polakom odskoczyć na znaczący dystans punktów, co miało miejsce choćby w ich poprzednim starciu z gospodarzami. Sobotni przeciwnicy postawili biało-czerwonym niezwykle trudne warunki, a i po stronie naszych rodaków pojawiło się kilka niewymuszonych błędów. Tym samym pierwszy set zakończył się porażką 19:21. Druga partia również nie rozpoczęła się dobrze dla naszych ulubieńców. Niemcy upatrzyli sobie Łosiaka jako słabsze z ogniw i po kilku akcjach prowadzili już 4:1. Tego dnia Wicklerowi i Ehlersowi wychodziło niemal wszystko - a zwłaszcza praca w bloku. Dzięki temu w pewnym momencie prowadzili już 10:4. Później Niemcy popisali się jeszcze dwoma z rzędu asami serwisowymi, co tylko udowadniało, że tego dnia o zwycięstwo będzie piekielnie ciężko. Cudu nie było. Przeciwnicy utrzymali koncentrację do samego końca i ostatecznie wygrali w stosunku 21:15. Przed spotkaniem obaj Polacy prezentowali dużą pewność siebie, ale sobotni pojedynek pokazał, że na igrzyskach znajduje się więcej duetów na bardzo wysokim poziomie. Miejmy nadzieję, że ta porażka zadziała jak zimny prysznic i pozytywni wpłynie na Bryla i Łosiaka przed 1/8 finału.