Tak jak legendą w polskim kajakarstwie była wcześniej Aneta Pastuszka, później Konieczna, tak taką legendą jest już Karolina Naja. Przebiła wyczyny starszej rodaczki, przynajmniej jeśli chodzi o liczbę olimpijskich krążków, na razie o jeden. Przyjechała do Paryża po swój medal, a nawet medale, już z czwartych olimpijskich zmagań. A Konieczna stawała na podium w Sydney, Atenach i Pekinie. W Londynie się nie udało, skończyły czwarte właśnie w K-4 - już z 22-letnią Nają w składzie, która startowała do międzynarodowej kariery. Teraz pochodząca ze Śląska zawodniczka Posnanii chce w stolicy Francji przejść do historii jako pierwsza, która w historii polskiego kajakarstwa wywalczy złoto. Bo łącznie Biało-Czerwoni zdobyli w tym sporcie ponad 20 medali, ale ani razu tego najważniejszego. Nie może jednak zrobić tego samodzielnie, ale w dwójce, z Anną Puławską, bądź w czwórce. Polska osada K-4 na 500 metrów w finale igrzysk olimpijskich w Paryżu. Znakomity start "Atomówek" Ten sukces może osiągnąć właśnie osada K-4 z Puławską, Nają, Dominiką Putto i Adrianną Kąkol. Dwie ostatnie dołączyły do niej już po igrzyskach w Tokio, gdzie w końcu udało się przełamać niemoc i wskoczyć na podium. W Paryżu głównymi rywalkami Polek mają być w finale Nowozelandki, Chinki, Niemki i Hiszpanki, to pięć najlepszych czwórek świata. Z Nowozelandkami i Hiszpankami nasze popłynęły już w swoim pierwszym wyścigu, inaugurującym zmagania w kajakarstwie sprintowym. I był to wyścig kluczowy, zapowiadało się 90 sekund szalonej rywalizacji. Rok temu w Dusiburgu w finale mistrzostw świata Nowa Zelandia wygrała finał, przed Polską i Hiszpanią. A tu były w dokładnie tych samych składach. Lisa Carrington, największa gwiazda w tym sporcie, szukała już swojego szóstego olimpijskiego złota, w Hiszpanii oczywiście Teresa Portela. Ona na podium MŚ w tej specjalności stała już 23 lata temu, w Poznaniu. A jednak Polki ruszyły zaskakująco wolno, zupełnie nie jak... "Atomówki". Nieprzypadkowo tak się je nazywa. Prowadziły Nowozelandki, tuż za nimi była Hiszpania. A później... Norwegia, tego się nie spodziewaliśmy. W drugiej połowie dystansu Polki wrzuciły piąty bieg, momentalnie "połknęły" rywalki ze Skandynawii. I nie było już wątpliwości, gdy przyszło do finiszu. Wygrała zaś Nowa Zelandia przed Hiszpanią.