Kanadyjkarka Dorota Borowska została zawieszona po wykryciu w jej organizmie śladowej ilości środka dopingującego - klostebolu. Teraz jednak Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu stwierdził brak winy sportsmenki i Polka od wtorku może walczyć w Paryżu o medale olimpijskie. Piotr Jawor, Interia: Dorota Borowska została odwieszona i będzie mogła wystartować w igrzyskach olimpijskich. Grzegorz Kotowicz: Tak, stało się to dosłownie pół godziny temu... Przyjęto, że doszło do naruszenia pewnych procedur, ale niezależnie od niej. Dlatego Dorota jest niewinna i została dopuszczona do startu w igrzyskach i to dosłownie na trzy godziny przed zamknięciem możliwości dokonywania zmian w osadach. Teraz liczę, że lada chwila Dorota do nas dołączy i we wtorek zaczynamy rywalizację. Zawodniczka cały czas trenowała? - Tak, rozmawiałem z jej trenerem i jest gotowa. Dorocie wysłałem tylko SMS, bo przypuszczam, że ona teraz też musi ochłonąć z tych wszystkich emocji. W ostatnich tygodniach było ich zbyt wiele. Liczę jednak, że ta informacja doda jej skrzydeł i stres zostanie przełożony na sportową złość, a to pomoże jej zdobyć medal. Trudno było przekonać komisję, że zawodniczka jest niewinna? - Ci, co nie znają dokumentów mogą uznać tę historię za mało prawdopodobną... Zwróciliśmy się o przyspieszenie sprawy i - to wręcz niewiarygodne - w dwa tygodnie udało się przeprowadzić cały proces. Podziękowanie dla wszystkich, którzy wspierali Dorotę. I także dla niej, że wytrzymała ten stres i cały czas trenowała. Miejmy nadzieję, że będzie tutaj medalistką, a może nawet mistrzynię olimpijską. Jak będzie wyglądała logistyka związana z jej startem? - Decyzje zapadły już dwa dni temu. Sprzęt i łodzie przywieźliśmy i są już na miejscu. Teraz jesteśmy w trakcie organizowania transportu dla niej i liczę, że dziś lub jutro Dorota będzie na miejscu. Umożliwiliście zawodniczce start, ale także uratowaliście jej dobre imię. - Na pewno niektórzy będą mieli swoje teorie, ale prawda jest, jaka jest. Dorota nie wybroniła się dobrymi prawnikami, ale tym, że historia jest prawdziwa. Mieliśmy przecież sytuację, gdy np. zdyskwalifikowano wielu zawodników za środek, który został podany na stołówce olimpijskiej. Niektórzy zdążyli się wybronić, ale u niektórych do dziś widnieje, że zostali skazani za doping. Jako Polski Związek Kajakowy walczymy z dopingiem. Gdyby miał on miejsce, to nie mielibyśmy litości, bo za to powinny być wymierzane najwyższe kary. Jak jednak pokazuje życie, świat nie jest czarno-biały i u niektórych sportowców jakieś substancje znajdują się w ich organizmie, ale nie z ich winy. Ta historia na dziś kończy się szczęśliwie i pokazaliśmy, że nie wszystkich można mierzyć jedną miarą. Zdarzenia losowe są w każdej dziedzinie życia, nie tylko w sporcie. Gdyby tylko ta decyzja zapadła cztery godziny później, to Dorota nie mogłaby wystartować, a to jest jednoznaczne niemal z dyskwalifikacją czteroletnią, bo tyle musielibyśmy czekać na kolejne igrzyska. Rozmawiał i notował w Paryżu Piotr Jawor