Man Wai Vivian Kong w sobotę spełniła swoje marzenie, wygrywając pierwszy w historii złoty medal w szermierce dla Hong Kongu. Po wszystkim... przeprosiła francuskich fanów. Zdobyła złoto, a potem powiedziała, że jest jej trochę przykro Man Wai Vivian Kong w sobotę wystąpiła w finale zawodów szermierczych. Wcześniej reprezentantka Hong Kongu pokonała rywalki z Egiptu, Stanów Zjednoczonych, Ukrainy oraz Estonii. W batalii o złoto czekało ją wielkie wyzwanie, bo musiała mierzyć się z występującą we własnej ojczyźnie Auriane Mallo-Breton. I to właśnie gospodyni lepiej weszła w pojedynek, szybko wychodząc na prowadzenie. Kong nie straciła jednak rezonu i w połowie walki zaczęła odpłacać pięknym za nadobne, choć na trzy minuty przed końcem wciąż przegrywała 6:9. Ostatecznie doszło do dogrywki, gdzie w 34. sekundzie reprezentanta Hong Kongu zadała decydujący cios, sięgając po pierwsze w historii swojego kraju złoto w tej dyscyplinie sportu. Pierwszą reakcję 30-latki łatwo zrozumieć. Zalała się łzami, dając upust radości, uldze i dumie. Jej słowa zszokowały jednak - w pozytywnym znaczeniu - kibiców z Francji. Tym zyskała sobie przychylność fanów zebranych w Grand Palais. Wielkie emocje od pierwszego dnia igrzysk Za nami dopiero pierwszy dzień wielkiego turnieju w Paryżu, a obserwatorzy już mogli liczyć na multum ciekawych wydarzeń. Polscy kibice w sobotę skupiali się w głównej mierze na dwóch wydarzeniach. W pierwszym z nich Iga Świątek wywalczyła awans do kolejnej rundy singlowych zmagań, choć nie bez problemów. Później siatkarze gładko rozbili kadrę Egiptu, a uwaga fanów skupiała się na urazie Tomasza Fornala. Wydaje się jednak, że gwiazda reprezentacji Polski niebawem wróci do gry. W niedzielę zaś do gry wchodzą siatkarki, które o godzinie 13:00 zmierzą się z Japonkami. Warto też śledzić zmagania w kajakarstwie slalomowym i szermierce kobiet, gdzie eksperci wiążą duże nadzieje z występami biało-czerwonych.