Mogła nie jechać na igrzyska. Były protesty. Teraz jest bohaterką Polek
Rok temu Aleksandra Jarecka wróciła do sportu po dwuletniej przerwie macierzyńskiej. Teraz 28-latka cieszy się razem z koleżankami z brązowego medalu igrzysk olimpijskich w Paryżu. Polki w turnieju drużynowym szpadzistek pokonały Chinki jednym trafieniem, a bohaterką była właśnie Jarecka. Radość była ogromna, a nasza szpadzistka trafiła na ręce koleżanek.

Aleksandra Jarecka zajmuje się małym synkiem, pracuje na co dzień w kancelarii adwokackiej, robiąc przy okazji aplikację, a do tego późnymi wieczorami trenuje.
Marzeniem był start w drugich igrzyskach olimpijskich. I to marzenie zrealizowała. Nawet z bonusem, bo ze stolicy Francji wróci z brązowy medalem.
Początkowo nie było jej nawet w kadrze na igrzyska
Polka, ledwie trzy miesiące po wznowieniu treningów po przerwie macierzyńskiej, zajęła trzecie miejsce w zawodach Pucharu Świata w szpadzie we włoskim Legnano. Mimo tego, że pokazała wysoką dyspozycję sportową, to jednak miejsce w kadrze na igrzyska musiała wyszarpać.
Początkowo bowiem w ogóle nie znalazła się w ogłoszonej kadrze na igrzyska, choć mogła nawet myśleć o starcie indywidualnym. Jej klub AZS AWF Kraków nawet protestował. Ostatecznie sprawa zakończyła się tym, że Jarecka została rezerwową. Nie miała prawa startu w turnieju indywidualnym, choć niedawno była najlepszą z Polek w mistrzostwach Europy, ale mogła wystąpić w drużynie, jeśli trener Bartłomiej Język zdecyduje się na dokonanie zmiany.
Regulamin igrzysk jest jednak nieubłagany. Nie tak, jak w przypadku mistrzostw świata i Europy. W przeciwieństwie do tych imprez w igrzyskach można dokonać tylko jednej zmiany w składzie, bez możliwości zmiany powrotnej. Trener Język postawił zatem na doświadczenie. W ćwierćfinale z USA wystawił 20-letnią Alicję Klasik, by po jednej walce wymienić ją na Jarecką.
Aleksandra Jarecka walczyła najlepiej z Polek
Ta zaprezentowała się najlepiej z Polek. We wszystkich walkach zanotowała bilans plus dwa. Do tego zdobyła punkt na wagę medalu.
To nie była zasługa moich stalowych nerwów, ale wcześniejszych świetnych walk koleżanek. Miałam od nich wielkie wsparcie i pierwszy raz popłakałam się ze szczęścia
Nie mogła nie płakać, bo przecież jeszcze niedawno ktoś próbował jej zabrać olimpijską szansę. Na szczęście miała za sobą osoby, które o nią walczyły. Jedną z nich był jej klubowy trener Radosław Zawrotniak. Ten sam, który 16 lat temu zdobywał srebrny medal olimpijski w drużynie.
- Miałam cztery sekundy i przegrywałam walkę. Wymyśliłam, co chcę zrobić. Wykonałam akcję, którą bardzo często trafiam i mogłam się cieszyć - zdradziła.
Po wszystkim dziękowała koleżankom z kadry, a także trenerom - także tym klubowym - ale też szefowi w pracy.
Jarecka do Paryża przyjechała z synem. Jeszcze z nami rozmawiała, ale już czekała na moment, w którym będzie mogła go przytulić. Syn Jareckiej jest pod opieką rodziny, ale odwiedził wioskę olimpijską i był nawet w żłobku, który po raz pierwszy znalazł się w miejscu zamieszkania sportowców.
Od baletu do szermierki. To przyszła pani adwokat
Zawodniczka, znana wcześniej jako Aleksandra Zamachowska, była w przeszłości dwukrotną młodzieżową mistrzynią Europy. W 2019 roku po raz pierwszy w karierze stanęła na podium zawodów Pucharu Świata. Jej trzecie miejsce w Legnano było trzecim występem w PŚ zakończonym na "pudle". W 2019 roku razem z koleżankami została drużynową mistrzynią Europy.
Treningi szermiercze zaczynała u trenera Bartłomieja Języka. Pod jego wodzą dorastała w Wiśle Kraków, a teraz jest w kadrze Polski u tego szkoleniowca. W 2018 roku pożegnała się z nim, jako trenerem klubowym. Zdecydowała się reprezentować barwy AZS AWF Kraków. Uczyniła to razem z Renatą Knapik-Miazgą. Obiema zawodniczkami zajął się medalista olimpijski w szpadzie Radosław Zawrotniak.
Początkowo Jarecka pasjonowała się baletem i przez wiele lat ćwiczyła. Umiejętności, jakie tam nabyła, chciała wykorzystać w sporcie i postanowiła, że będzie trenowała skok o tyczce. Miała wówczas dziewięć lat, ale w jednej z sekcji lekkoatletycznych powiedziano jej mamie, że jest już... za stara na rozpoczęcie treningów w tej konkurencji. Przypadkowo została przekierowana do sekcji szermierczej, trafiając do Krakowskiego Klubu Szermierzy. Tam zakochała się w tym sporcie.
Z Paryża - Tomasz Kalemba, Interia Sport















