Takim obiektem, jak Dom Polski w Paryżu, Polski Komitet Olimpijski dotąd nie mógł się pochwalić. Czternaście ciężarówek z Polski przywiozło do okazałego budynku, mieszczącego się w magicznie położonym Lasku Bulońskim, sprzęt ważący 18 ton, dzięki czemu w zasadzie każdy zakamarek piętrowego "Maison Polonaise" wygląda biało-czerwono. Otwarcie Domu Polskiego z honorami. Później prezydent Duda "zrzucił garnitur" Do jednego z tirów zapakowano nawet wielki ekran ledowy, choć w zasadzie taki sam jest na wyposażeniu Pavillon Royal, bo tak nazywa się ten przestronny gmach łączący historyczną architekturę z nowoczesną konstrukcją. Podyktowana przez Francuzów cena była jednak tak wysoka, że bardziej opłaciło się zabrać ważny element scenerii ze sobą z Polski. W piątek, w dniu ceremonii otwarcia igrzysk olimpijskich, uroczyście otwarto także - jak zapewniają gospodarze - serce polskiej gościnności w stolicy Francji. W wydarzeniu brali udział składający ślubowanie sportowcy, na czele z chorążą polskiej reprezentacji Anitą Włodarczyk, członkami misji olimpijskiej, a także ambasadorem Polski we Francji Janem Emerykiem Rościszewskim. Najważniejszym gościem był jednak prezydent RP, Andrzej Duda, który dotarł do Francji z kilkudniową wizytą. W rozmowie z Interią przedstawił "ciasny" plan pobytu. - Nie mamy za wiele możliwości, bo do kwestii organizacyjnych związanych z moim udziałem w oficjalnym otwarciu igrzysk, dochodzą także spotkania z prezesem Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego Thomasem Bachem oraz prezydentem Francji Emmanuelem Macronem. To są moje obowiązki, które tutaj realizuję. Natomiast chciałbym zobaczyć chociaż kilka konkurencji, mam nadzieję, że uda mi się obejrzeć w akcji naszych siatkarzy. Zobaczymy, może zdołam także zobaczyć tenis, czyli Igę Świątek na korcie - powiedział tuż przed odjazdem. Wcześniej zwiedził cały Dom Polski, w kilku miejscach nieco dłużej się zatrzymał, między innymi na tymczasowym boisku do koszykówki. Tam sprawy przybrały nieoczekiwany obrót. Karty zaczęli rozdawać wyborni specjaliści od koszykarskich wariacji, a więc Kacper "Kacpa" Lachowicz oraz Piotr "Grabo" Grabowski. Ten drugi szybko popisał się efektownym wsadem, z miejsca wzbijając się w powietrze na dużą odległość i efektownie pakując piłkę do kosza. Zaczęło się niewinnie. "Kacpa" zakręcił piłkami, "Grabo" wykonał wsad... Grabowski, nagrodzony gromkimi brawami, po chwili zaproponował: "może teraz pan prezydent?". Andrzej Duda nie namyślając się chwycił oburącz piłkę, lewą ręką moment pokozłował i oddał pierwszy rzut, nieznacznie pudłując. Piłka zatoczyła się po obręczy, ale nie wpadła do środka. Zachęcony do "popraweczki" nie protestował i już sposobem, od tablicy, zaliczył celny rzut. W tym momencie fachowcy od tego sportu zrewanżowali się brawami. A doradca głowy państwa, Marcin Mastalerek zażartował, że bez garnituru prezydent na pewno dałby taki sam popis, jak Grabowski. Wtedy Andrzej Duda przypomniał sobie, że w przeszłości odnosił sukcesy w tym sporcie. - Kiedyś z drużyną naszej szkoły wygraliśmy mistrzostwo Krakowa - zaznaczył. A razem z Lachowiczem, również krakowianinem szybko ustalili, że chodzi o tradycyjny turniej im. Kaczkowskiego, zaś zawody miały miejsce mniej więcej w tym czasie, gdy obaj sportowcy dopiero przychodzili na świat. Prezydent zainteresował się tematem, gdy mierzący "tylko" 185 cm wzrostu Grabowski zaznaczył, że swój potężny wyskok zdołał wytrenować. - Dziesięć lat treningu za mną. Pomimo tego, że nie wyglądam, to bardzo dużo dźwigam. 175 kilogramów w przysiadzie, 210 kg w martwym ciągu, tak że aby skakać wysoko, trzeba dźwigać - uśmiechał się Grabowski, a Lachowicz dodał: - Gdy pierwszy raz przyszedł jako młody chłopak, nie wyróżniał się niczym. Ale swoją ciężką pracą jest niesamowitym przykładem dla młodych ludzi w Polsce i na świecie. Andrzej Duda tak wciągnął się w tę rozmowę, że po sesji zdjęciowej na boisku do koszykówki, które było miejscem akcji, zainteresował się trikiem, który polega na obracaniu się piłki na jednym palcu. Długo rozmawiał z zawodnikami, samemu coś intensywnie im opowiadając, aż w pewnej chwili sięgnął po prywatny smartfon i zaczął pokazywać zdjęcia, które wprost zszokowały młodych zawodników. - Wooooow, ale czad! Zatoka Pucka. Ale szacun, naprawdę - nie mógł nadziwić się Lachowicz. A po chwili, wodząc wzrokiem po ekranie telefonu, z zaskoczeniem zareagował. - Przepraszam, a gdzie są tutaj panowie z SOP-u?. Na to rozbawiony prezydent odpowiedział: - Oni właśnie kręcą. Zanim powróciłem do tego wątku z Lachowiczem, o czym za chwilę, po tym seansie koszykarze postanowili dać prezydentowi frajdę z wykonania triku z piłkami. W tym celu wręczyli mu do obu dłoni dwa... długopisy, zwrócone obsadkami do góry. Lachowski zaczął kręcić na swoim palcu piłkami, jedna po drugiej, po czym przekładał je starannie właśnie na długopisy, gdzie nie przestawały się obracać. Głowa państwa, co można było odczuć z bardzo bliska, bawiła się wybornie. Zawartość smartfonu prezydenta Dudy hitem. Koszykarz nie mógł uwierzyć własnym oczom Gdy limuzyna z Dudą odjechała, po szczegóły udałem się do Lachowicza. Interesowało mnie najbardziej to, co prezydent wyświetlił na ekranie smartfonu, iż wzbudziło takie uznanie ze strony sportowca. - Prezydent pokazał nam zdjęcia z nauki jazdy... I teraz nie chcę przekręcić nazwy, bo ja - o ironio - dosłownie tydzień temu widziałem to pierwszy raz w życiu. To jest taki wake, ale jakby na specjalnym wysięgniku, w efekcie czego jedzie się około metr nad wodą. Szczerze mówiąc nawet nie wiem, jak to działa. Super było to, że sam się z siebie śmiał, mówiąc że najpierw ileś razy musiał się umoczyć w wodzie, żeby nauczyć się na tym stać. A gdy zapytałem, gdzie byli SOP-iści, zareagował ze śmiechem, że ktoś w łódce musiał to kręcić - opowiadał showman, a następnie wyraził swoją wdzięczność. - Osobiście, jako trener, dziękuję prezydentowi za te słowa, że się uczy, bo moim zdaniem jako społeczeństwo zamiast się śmiać, powinniśmy zrozumieć jedną rzecz. Jeśli bowiem ktoś, kto piastuje urząd głowy państwa, abstrahując tu od prywatnych poglądów, mówi że to nie jest wstyd się uczyć, podnosi bardzo ważny temat - nigdy nie jest późno się uczyć i bez względu na wiek nie powinniśmy się wstydzić wykonywać czegoś, co początkowo nam nie wychodzi. A niestety, często nieświadomie, uczenie się czegoś nowego uważamy za obciach - przedstawił swój dłuższy wywód Lachowicz. Dowiedzieliśmy się także, że gdyby pogoda tego dnia okazała się bardziej korzystna, czyli nawierzchnia boiska nie byłaby wilgotna po opadach deszczu, obracanie piłek byłoby tylko preludium do jeszcze bardziej widowiskowego pokazu. - Ze względu na pogodę Piotrek nie wykonał wsadu nad panem prezydentem, bo taki był plan. Ten facet potrafi przeskakiwać ludzi, w tym momencie jest jednym z najlepszym w tym fachu na świecie. "Grabo" potrafi tak skakać, że nawet gdybyś ty wziął mnie lub ja ciebie na barana, to on by nas przeskoczył i dał wsad. To jest naprawdę kozak, skaczący głową na wysokość obręczy - zarekomendował kolegę popularny "Kacpa". Artur Gac, Paryż