Piotr Jawor, Interia: Przyglądam się panu od dłuższej chwili i ani razu się pan nie uśmiechnął. Wojciech Nowicki: Na razie nie mam powodów, bo ten start był poniżej oczekiwań, każdy liczył na zdecydowanie lepszy. Mimo tego, że robiłem, co mogłem, to coś nie zagrało. Ale taki jest sport. Muszę wrócić do domu, poukładać myśli, spędzić czas z rodziną, odpocząć i pracujemy dalej. Za rok mistrzostwa świata w Tokio, trzeba się solidnie przygotować. A jak wyjdzie, zobaczymy. Zrobię wszystko, co w mojej mocy. Zaraz po konkursie mówił pan, że nie czuł sprzętu. - No tak, a u nas - w takcie kręcenia - jeśli nie czujesz, co robisz, to wychodzi tak jak wczoraj. Czułem pustkę i to się przełożyło na rezultat. Gdyby konkurs odbył się dziś, to mogłoby być lepiej? - Nie mam pojęcia. Może, bo czasem to jest kwestia dnia. Czasem wszystko wychodzi jak na pstryknięcie palcami, a czasem idzie jak krew z nosa. Mimo dobrego nastawienia mi nie szło. Rozmawiałem już z psychologiem i mówił, że czasem tak bywa. Że mimo świetnej dyspozycji nie ma się czucia. Przed wyjazdem wszystko się układało i wyglądało obiecująco, ale na starcie nie zagrało i ponieśliśmy porażkę. Od wielu lat z każdej imprezy przywoził pan medal, więc taka wpadka miała prawo się przydarzyć. - No wiem, jaki jest sport. Zawsze jednak byłem taki, że chciałem jak najlepiej. Jest mi przykro, że to był start poniżej możliwości. Gdybym zajął piąte lub szóste miejsce rzucając 80 metrów, to może czułbym się lepiej. Nie miałbym do siebie żalu i uznał, że inni byli lepsi. Wczoraj moja dyspozycja była jednak fatalna i nie wiedziałem, z czego to wynika. Perspektywa czterech lat jest dla pana odległa? - Nie wiem, nie myślę o kolejnych igrzyskach. Teraz czas na mistrzostwa świata, od pewnego czasu stawiam sobie cel z roku na rok. Mam swoje lata i nie wiem, co się wydarzy za rok, a mam planować na cztery do przodu? No tak się nie da... Liczę się z tym, że zdrowie może kiedyś niedomagać. Mam to z tyłu głowy. Rosną jacyś następcy? - Jest 2-3 zawodników, którzy mogą się pokusić o walkę o igrzyska, ale przed nimi dużo pracy. Wszystko jest do zrobienia, ale tok kwestia ich podejścia. Fajnie, gdyby byli zmiennicy, ale muszą mocno pracować. Rozmawiał w Paryżu Piotr Jawor