Do ostatniej konkurencji w omnium, czyli kolarskim wieloboju, Daria Pikulik startowała z ósmej lokaty. Okazała się najlepsza, zdobyła na torze aż 59 punktów i przesunęła się na drugą pozycję. Sięgnęła w ten sposób po srebrny medal olimpijski. - Wiedzieliśmy, że Daria jest bardzo dobrze przygotowana. Wierzyliśmy, że to typowy walczak i że nie odpuści. Ale to, co zrobiła, przerosło nasze najskrytsze marzenia. Zrobiliśmy to, osiągnęliśmy cel dzięki wspanialej dziewczynie i znakomitym ludziom, których ma wokół siebie - powiedział przed kamerą TVP Sport trener polskiej kadry Grzegorz Ratajczyk. Polska medalistka mogła nie pojechać na igrzyska. Przeżyła horror, oto jej słowa Co się wydarzyło na olimpijskim torze? Daria Pikulik przeżyła chwile strachu - Powiedziała po madisonie, że łatwo skóry nie sprzeda i będzie walczyć do końca. I tak zrobiła. Mieliśmy bardzo dobre przygotowania i to musiało zaprocentować. Zaprocentowało medalem! - dodał szkoleniowiec. Emocje w trakcie wieloboju układały się jednak w sinusoidę. W trakcie trzeciej konkurencji, w wyścigu eliminacyjnym, na monitorze ukazał się niespodziewanie kuriozalny komunikat. Zawierał informację o dyskwalifikacji Pikulik. Na szczęście okazał się nieporozumieniem. - Jak można dopuścić się takiej pomyłki?! - nie krył irytacji Ratajczyk. - Była z przodu. W tej sytuacji powinna zostać wyeliminowana Brytyjka. Nie wiem dlaczego wskazano Darię. Trzeba spytać sędziów, jak można było coś takiego zrobić na igrzyskach olimpijskich. Radość z medalu szybko jednak ukoiła frustrację. To kolejny krążek dla polskiej ekipy w Paryżu. Na podium w sumie stawaliśmy 10 razy, przy czym aż osiem razy czyniły to panie. - Na pewno to nakręci młodzież, która niby chciała, niby nie. Teraz ten srebrny medal sprawi, że więcej osób będzie chciało pamiętać, że istnieje kolarstwo torowe. I że ten tor jest medalodajny - zaznaczył trener Ratajczyk.