Taka epoka w zapasach już raz się skończyła, 27 września 2000 roku. W Sydney, gdy Aleksandr Karielin stoczył bój w finale igrzysk olimpijskich z Amerykaninem Rulonem Gardnerem. "Rosyjski Niedźwiedź" miał do tego dnia 887 zwycięstw w karierze i jedną porażkę, z Besançon w 1992 roku. Złoto przywiózł już z Seulu, Barcelony i Atlanty, tu miał dołożyć czwarte. Nie dołożył, Gardner "szachował" rywala, zdobył jeden malutki punkt, przetrwał dogrywkę. Nie pozwolił na akcję punktową. Karielin zakończył wtedy karierę. Karierę legendarną, podczas której rywale bali się wychodzić do pojedynków. Miał niebywałą siłę, 191 cm wzrostu i 130 kg, w dużej części mięśni. Malutka Japonka szła w ślady ogromnego Rosjanina. I ta epoka też dobiegła końca Japonka Yui Susaki jest jego przeciwieństwem. Malutka, 153 cm wzrostu, rywalizuje w kategorii 50 kg. Była jednak takim samym postrachem dla rywalek, jak Karielin. W rywalizacji kadetek zaczęła walczyć w światowych zmaganiach jako 15-latka, jako 18-latka miała już w Paryżu złoto w mistrzostwach seniorek. I te złota wciąż dodawała, cztery razy w mistrzostwach świata, kolejne w mistrzostwach Azji, jedno olimpijskie. U siebie, w Tokio, dokonała rzeczy niebywałej, triumfowała bez straconego punktu. Uznaje się ją za najlepszą zapaśniczkę na świecie bez podziału na kategorie wagowe. A Susaki tłumaczyła w rozmowie z CNN, że pomaga jej w tym harmonia w sferze "shin-ga-tai", obejmująca ducha, technikę i ciało. Jako pierwsza w historii wygrała złoto we wszystkich kategoriach wiekowych, włącznie z igrzyskami. Zadeklarowała też, że chce mieć cztery złote medale, także z Los Angeles i Brisbane. Aby lepiej przygotować się do zmagań, poleciała na zgrupowanie do Dagestanu na Kaukazie. To tam kształcą się wybitni zapaśnicy, a ona była wpatrzona w Zaurbieka Sidakowa - złotego medalistę olimpijskiego z Tokio i trzykrotnego mistrza świata. To od niego, jak wspomniała, nauczyła się kolejnych technik. By być, no właśnie - najlepsza? Najlepsza już była i wydawało się, że wciąż będzie. Doświadczona Hinduska pierwszą rywalką Japonki. Ona z olimpijskiej hali wyjechała kiedyś karetką W turnieju olimpijskim wylosowała Vinesh Phogat z Indii, 30-letnią zapaśniczkę, która w Rio de Janeiro i Tokio odpadała w ćwierćfinałach. W Brazylii wyjechała z maty prosto do szpitala, dała się "złapać" Chince, która uszkodziła jej nogę. Wiele wtedy zrozumiała, ale dziś wiedziała, że w starciu z Japonką musi być bezbłędna w obronie nogami. Susaki nie zdobyła punktów za akcje, dwa zdobyła za pasywność rywalki, taki by plan Vinesh. A sama raz zaskoczyła Japonkę, w końcówce, to załatwiło sprawę. Nieudany challenge Japonki, 3:2 i sensacja. Tak zakończyła się jej niesamowita passa, nie przegrała walki od piątej klasy szkoły podstawowej. A Vinesh Phogat początkowo była bardzo spokojna, okazała rywalce szacunek. A później zaczęła skakać, wreszcie położyła się na macie i rozpłakała. Wygrała też dwie kolejne walki, w środę wieczorem stoczy bój z Amerykanką Sarah Ann Hildebrandt o olimpijskie złoto.