W pierwszych dniach Klaudia Zwolińska podbiła serca polskich kibiców, zdobywając srebrny medal w kajakarstwie slalomowym w konkurencji K1. Dla reprezentacji Polski była to pierwsza "zdobycz" na tegorocznych igrzyskach olimpijskich, więc jej smak był wyjątkowy. Klaudia Zwolińska bardzo chciała powtórzyć swój sukces i znów dać wielką radość kibicom w konkurencji C1. Swój przejazd w półfinale zaczęła znakomicie, ale popełniła błąd, nie trafiając w jedną z bramek - w tym momencie cały jej przejazd się posypał. W półfinale Polka popłynęła z czasową punktacją 117.64 - z pewnością dałaby jej ona awans do wielkiego finału, ale o jej niepowodzeniu ostatecznie przesądziło 6 punktów karnych. Zwolińska zakończyła z wynikiem całkowitym 123.64 i zajęła dopiero 17. miejsce. Leibfarth zachwyciła w finale. Od 12. miejsca po medal olimpijski Amerykanka Evy Leibfarth w półfinale popłynęła podobnie do Polki. Osiągnęła czas 117.58, ale nie otrzymała żadnej kary za swój przejazd. Dzięki temu to właśnie ona była ostatnią zawodniczką z awansem do finału C1. Uzyskała go dopiero z 12. miejsca. Po półfinale Leibfarth nie była raczej faworytką do zdobycia medalu. W kluczowym momencie popłynęła jednak rewelacyjnie i nawet dwa punkty karne nie pozbawiły jej brązowego medalu. Tym razem kajakarka ze Stanów Zjednoczonych skorzystała na karze innej rywalki. Trzeci najlepszy czas w wielkim finale osiągnęła reprezentantka kraju, który do tej pory jeszcze nigdy, w żadnej dyscyplinie, nie zdobył medalu olimpijskiego. Andorka Monica Doria Vilarrubla osiągnęła 107.58, ale otrzymała aż sześć punktów karnych, co dało jej szóste miejsce. Przewaga Evy Leibfarth nad czwartą Zuzaną Pankovą wynosiła "jedynie" 1.12. Mistrzynią olimpijską w C1 natomiast została Jessica Fox z Australii. Porażka w C1 dla Klaudii Zwolińskiej nie oznacza końca udziału w igrzyskach olimpijskich. Polka popłynie jeszcze w kajakcrossie.