W niedzielne popołudnie polscy kibice sportu mogli pierwszy raz świętować zdobycie medalu podczas igrzysk olimpijskich w Paryżu. Po wicemistrzostwo olimpijskie sięgnęła bowiem Klaudia Zwolińska. Nasza kajakarka zdobyła srebro w kajakarstwie slalomowym pań w kategorii K1. Zwolińska dzięki temu pobiła swój najlepszy rezultat z igrzysk olimpijskich w Tokio. Wówczas zajęła piąte miejsce i było to dla niej sporego rzędu rozczarowanie, bo liczyła wówczas na więcej [WIĘCEJ TUTAJ]. 6:1 i 4:0 dla Djokovicia, a potem nagły zwrot akcji. Co za zryw Nadala, błysk Hiszpana Dzień po tamtym finale na tor w rywalizacji w kategorii C1 mężczyzn miał wystartować Grzegorz Hedwig, a więc prywatnie partner Zwolińskiej. Hedwig z pewnością chciał powtórzyć wynik swojej życiowej drugiej połówki, ale najpierw celem było wejście do finału igrzysk. Błędy Hedwiga, gdyby nie to... Nerwowe oczekiwanie na wyniki rywali Tej sztuki mógł dokonać już we wczesnych godzinach popołudniowych. O 15:30 rozpoczął się poniedziałkowy półfinał, do którego Polak awansował z ósmego miejsca. W nich Hedwig osiągnął wynik 100.30, do pierwszego Francuza Nicolasa Gestina stracił ponad 10 sekund, ale aż osiem z nich zabrali mu sędziowie przez błędy na trasie. 18 niewymuszonych błędów Gauff w secie, zaskakujący efekt. 6:1, 6:1, koniec po 85 minutach W półfinale oprócz Hedwiga na starcie stawiło się jeszcze 15 zawodników. Hedwig niestety i w swoim półfinałowym przejeździe popełnił aż trzy błędy i dostał sześć sekund kary. Co ostatecznie przełożyło się na czas 104:24 i oczekiwanie na przejazdy kolejnych rywali. Nasz doświadczony olimpijczyk był pierwszym oczekującym na awans. Hedwigowi pomógł siódmy na światowych listach Włoch Rafaello Ivaldi, który popełnił mnóstwo błędów na trasie i miał gorszy czas od naszego reprezentanta. Cały półfinał padł łupem Francuza Gestina, który osiągnął czas poniżej 94 sekund. Polak ostatecznie zajął 12. miejsce, a więc ostatnie, które gwarantuje występ w finale.