Naja i Puławska godzinę wcześniej płynęła w czwórkach, awansowały bezpośrednio do finału, choć przez chwilę nerwowo było. Może taki miały plan, by oszczędzić siły, bo czekały je przecież jeszcze zmagania w dwójkach, a tu też mają medalowe aspiracje. Bronią przecież srebra z Tokio, są wielkimi polskimi nadziejami medalowymi. Klatt i Wiśniewska, rówieśniczki z rocznika 1999, zaś może trochę mniejszymi, ale już w dalszej przyszłości - kto wie. Ta druga zresztą miała już olimpijskie przetarcie za sobą, w Tokio była w składzie czwórki, która zdobyła brąz. A razem z poznanianką Martyną Klatt rok temu wywalczyły wicemistrzostwo świata. Ich atutem jest szybkość, potrafią odnaleźć się nawet w sprincie. Polskie osady w K-2 na 500 metrów rozpoczęły eliminacje. Znakomity styl, pewny awans Polki popłynęły, oczywiście, w różnych wyścigach eliminacyjnych. Cel był jeden - pierwsze lub drugie miejsce, dające awans do półfinału. W innym wypadku, po dwóch godzinach, znów trzeba było wyjść na wodę, stanąć do ćwierćfinału. Po co jednak tracić siły dwa razy? Lepiej było popłynąć raz, a dobrze. W trzecim biegu pojawiły się Klatt i Wiśniewska, a gdy w stawce są Nowozelandki, nawet te słabsze, czy Hiszpanki - to trzeba uważać. Biało-Czerwone nie kombinowały, choć na starcie delikatnie zostały. Po stu metrach były trzecie, traciły metr, prowadziły Szwedki. A w połowie dystansu już wszystko stało się jasne - Polki płynęły na równi ze szwedzkimi rywalkami, a te nie zamierzały odpuszczać. I choć jedne i drugie miały już pewny awans, to kwestia ambicji nie dała... odpocząć. Finiszowały mocno, Klatt z Wiśniewską okazały się lepsze o... dwie setne sekundy. 1:40.95 to był do tego momentu najlepszy czas eliminacji lepszy nawet od słynnego nowozelandzkiego duetu z drugiego wyścigu z Lisą Carrington (1:4105) A później na torze pojawiły się Naja i Puławska, w ostatnim wyścigu. Srebrne medalistki z Tokio płynęły niemal na równi z Niemkami, w składzie których jest była reprezentantka Polski Paulina Paszek, niegdyś pływająca razem z Justyną Iskrzycką. Zaskoczeniem było to, że spadły nawet na trzecią pozycję, za Węgierki. I do końca była to elektryzująca walka, najszybsza, bo wszystkie trzy osady popłynęły poniżej stu sekund. Wygrały Niemki, ale Polkom udało się o 16 setnych ograć na finiszu Noemi Pupp i Sarę Fojt. I to Węgierki czeka jeszcze raz we wtorek dystans 500 metrów, w ćwierćfinale.