Przed trzema dniami Jakub Stepun i Przemysław Korsak zaliczyli udany debiut na igrzyskach. W eliminacyjnym wyścigu K2 na 500 metrów decydował fotofinisz. Nasi reprezentanci okazali się bezkonkurencyjni z czasem 1:28.84. To oznaczało bezpośredni awans do półfinału, bez konieczności dodatkowego startu w ćwierćfinałowej "dogrywce". Czas poświęcony na regenerację sił miał zaprocentować po kilkudziesięciu godzinach. Kajakowy koszmar Biało-Czerwonych. To miał być medal, dwie świetne osady Skończyło się na deklaracjach. Stepun i Korsak nie popłyną w olimpijskim finale - Tak jak trzeba, zrobiliśmy swoje i jedziemy dalej. W kolejnym starcie damy z siebie wszystko. My medali nie rozdajemy, ale zrobimy wszystko, co w naszej mocy, żeby być jak najwyżej - powiedział krótko po eliminacyjnym przetarciu Stepun. - Czuję, że w tym roku jestem w najlepszej dyspozycji. Tutaj na dwójce najlepiej się czujemy i myślę, że to jest ten czas. Będziemy się starać wypaść tutaj jak najlepiej w półfinale, żeby złapać finał, a tam już wszystko może się zdarzyć. Nie mówmy głośno, ale... - dodawał z entuzjazmem Korsak. Do batalii o finał duet naszych reprezentantów przystąpił w piątkowe przedpołudnie. Już na półmetku było widać, że to nie jest ich dzień - płynęli na piątej lokacie. W drugiej części dystansu nie byli w stanie nawiązać wyrównanej walki z rywalami. Linię mety pokonali ostatecznie na ósmej pozycji, czyli jako ostatni. Wystąpią jeszcze w finale B. Do finału A awansowały cztery pierwsze ekipy. O awansie Stepuna i Korsaka nie mogło być mowy. Uzyskany czas - 1:30.95 - był gorszy o ponad dwie sekundy od tego, który uzyskali w biegu eliminacyjnym.