Paweł Fajdek w konkursie olimpijskim zajął piąte miejsce. Po zawodach powiedział, że był "za dobrze przygotowany". Jak mamy to rozumieć? - To znaczy, że kręcił się trochę za szybko do swoich możliwości technicznych. Rzut młotem to konkurencja wyjątkowo techniczna i poznawcza, czyli musisz czuć swoje ciało i wiedzieć, co się z nim dzieje. Paweł był przygotowany fizycznie, ale nie do końca podołał, jeśli chodzi o technikę. Gdyby kręcił się o połowę wolniej, pewnie byłoby dalej, ale na igrzyskach jesteś w euforii i chcesz przyp... i potem tak to się kończy. Pozytyw jest chociaż taki, że Paweł uzyskał minimum na mistrzostwa świata w Tokio. I może tam powalczyć o podium? - Patrząc na światowe wyniki... Dziś daleko rzuca tylko Kanadyjczyk Ethan Katzberg, ale takich fenomenów to ja już widziałem kilku. Byli Rosjanie, Białorusini, Ukraińcy, ktokolwiek... Spokojnie, zobaczymy, czy pociągnie w takiej formie jeszcze kilka lat, łatwe to na pewno nie będzie. A cała reszta jest po prostu cienka jak du... węża. Za moich czasów trzeba było rzucać dużo dalej. W Polsce też nie widać młodych zawodników, którzy mieliby rzucać daleko. - W naszej dyscyplinie to faluje, bo wprowadzono zmianę sprzętu w kategoriach młodzieżowych na 6 kg. Jak byłem juniorem, to rzucałem młotem standardowym, czyli 7 kg i 260 g. To jest zupełnie inne poszukiwanie talentów i zupełnie inni zawodnicy. Są niżsi, mają lepsza koordynację, jest ich łatwiej przygotować, ale nie są perspektywiczni, bo ciężkim młotem nie będą rzucać. Jest bardzo mało zawodników daleko rzucających. To jest problem, więc jeśli Wojtek Nowicki i Paweł będą chcieli kontynuować kariery, to bez problemu sobie poradzą. Wśród młodych polskich zawodników jest na kim zawiesić oko? - Niestety nie ma. Mieliśmy kilku skowronków, ale na razie nic z tego nie wychodzi. U kobiet jest dokładnie to samo. Jak zabraknie Fajdka i Nowickiego to już w ogóle będzie kłopot z przyciągnięciem młodych. - Wcześniej mieliśmy Skolimowską i Ziółkowskiego. Dzięki nam udało się zbudować infrastrukturę i teraz jest gdzie w Polsce trenować. Zbudowaliśmy też bazę trenerską, ale rzut młotem nie jest popularny. By w tym sporcie cokolwiek zaiskrzyło, potrzeba 5-10 lat treningów i wielkiego talentu. To naprawdę ciężka robota. To się fajnie ogląda na zawodach i komentuje z chipsami i browarem w ręce... Wiele razy zapraszaliśmy ludzi na zawody i stawialiśmy flaszkę każdemu, kto rzuci 20 m. Jeszcze nie udało się nikomu. Gdyby głowa zgrała się z ciałem, to jaki wynik mógłby osiągnąć Fajdek w finale? - Na 81 m był spokojnie gotowy i tak mieliśmy otworzyć konkurs. Niestety, młot mu się wyślizgnął i wyszło 78 m. Hejterzy nie hamowali się po tym konkursie. Jaki macie na nich sposób? - Żaden. Miarą sukcesu jest miara nienawiści, jaka cię spotyka. Najwięcej mają do powiedzenia ci, którzy nic nie wiedzą o tym, co robimy. - A zdarza się, że mówi pan Fajdkowi: "Paweł, nie gadaj tyle, to nie ma sensu"? - No nie raz mu to mówiłem. I nie raz też Paweł mi mówił, żebym się nie odzywał, ale trochę nam to do końca nie działa... Raz na czas któryś z nas coś walnie i potem trzeba się tłumaczyć. Rozmawiał w Paryżu Piotr Jawor