Z Tokio polska reprezentacja żeglarska wróciła z jednym srebrnym krążkiem, autorstwa Jolanty Ogar-Hill i Agnieszki Skrzypulec. Do Paryża, a właściwie do Marsylii, Biało-Czerwoni lecieli z najliczniejszą kadrą w historii, ale i z nadziejami. Związanymi głównie z występem Pawła Tarnowskiego, naszego tegorocznego wicemistrza świata w klasie iQFoil. I Tarnowski pokazuje, że w formie jest wyśmienitej. Paweł Tarnowski nadal wiceliderem. Jedna pozycja wyżej w czwartek i... Ach, lepiej o tym zawczasu nie myśleć Foiliści mogą rywalizować wtedy, gdy mocno wieje, przynajmniej z mocą 10 węzłów. Z tym w Marsylii bywało różnie, stąd i program skurczył się z 20 do 15 wyścigów. Dziś udało się jednak rozegrać cztery z nich. Forma Tarnowskiego, wicelidera w klasyfikacji generalnej, trochę falowała, dwa razy finiszował piąty, dwa razy dziesiąty. Ale nie tak, jak jego najgroźniejszych rywali: mistrza świata z Włoch Nicolo Renny, zeszłorocznego mistrza Luca van Opzeelanda z Holandii, czy Toma Reuveny'ego z Izraela. Klasyfikacja generalna na pięć wyścigów przed końcem fazy zasadniczej, a po 10 rozegranych, zmieniła się w diametralny sposób, wpadki faworytów - mniejsze i większe - wykorzystał bowiem Australijczyk Grae Morris. On raz wygrał, dwa razy był drugi i raz dziewiąty, objął prowadzenie. A na te pięć wyścigów przed końcem tuż za nim jest Tarnowski. Polak traci do Australijczyka jeden punkt, o dwa mniej netto od Tarnowskiego, po "zrzuceniu" dwóch najgorszych rezultatów, zebrał Reuveny. Realną szansę na pierwszą pozycję ma jeszcze nawet siódmy Reina, czwartek zapowiada się więc pasjonująco. Bo wtedy rozstrzygnie się, kto już na pewno zdobędzie medal, a kto zachowa na niego szansę. W iQFoilu nie ma bowiem wyścigów medalowych, liczonych podwójnie. Tu najlepszy w klasyfikacji łącznej awansuje bezpośrednio do wyścigu finałowego, zapewnia sobie medal. Bo tam jest trzech najlepszych. Ci z pozycji drugiej i trzeciej będą w półfinale, ale to niczego nie gwarantuje. A kolejna siódemka - w ćwierćfinale. W czwartek poznamy układ, 30-letni Polak ma realną szansę na największy sukces w karierze. Musi tylko wygrać walkę z nerwami, a tę na przykład przegrał trzy lata temu w Tokio Piotr Myszka. Szansę na ćwierćfinał zachowała zaś w kobiecym iQFoilu zachowała zaś Maja Dziarnowska. Po 12 wyścigach jest jedenasta, musi awansować w czwartek o jedenastą pozycję. Dziś pływała "w kratkę", raz była ósma, raz 24. Panie miały olbrzymiego pecha, wypuszczono je na maraton, ale po ponad godzinie go anulowano - brakowało wiatru. Udało się jednak rozegrać cztery wyścigi slalomowe. 49er na rekordowym kursie. Polacy w wyścigu medalowym, są szanse na podium O ile medal Tarnowskiego żadną sensacją by nie był, to krążek duetu Dominik Buksak/Szymon Wierzbicki - już tak. Gdańsko-poznański duet pływa od lat, ale w igrzyskach występowali dotąd inni. Nie są w światowej czołówce, rok temu byli na dziesiątym miejscu w MŚ, trzy lata temu - na piątym. I właśnie piątą pozycję zajmują po 12 wyścigach, a trzy odbyły się dzisiaj. Wszystkie kończyli w czołowej dziesiątce, pływali równo, choć nie było tego błysku, co w poprzednich dniach. Wtedy dwa razy przypływali pierwsi, ale zdarzały się też wpadki. W czwartek odbędzie się wyścig medalowy, dla 10 najlepszych łodzi. Liczony podwójnie, co oznacza, że punkty za miejsca dodawane do łącznego dorobku będą mnożone razy dwa. Prowadzą Hiszpanie (68 pkt), przed Irlandczykami (73), Nowozelandczykami (76), Amerykanami (80) i Polakami (83). A za nami też gęsto, świetni dziś Chorwaci oraz Brytyjczycy tracą ledwie dwa oczka. Co musi się więc zdarzyć, by Buksak z Wierzbickim stanęli na podium? Muszą być wyżej o cztery pozycje od Nowozelandczyków i o dwie od Amerykanów. Ale nie dać się też wyprzedzić tym, którzy są bezpośrednio za nimi. To scenariusz możliwy do spełnienia, choć trudny. Być może Polacy będą musieli zaryzykować, jak w czwartym i ósmym wyścigu, te właśnie wygrali. A kto nie ryzykuje, ten nie pije później szampana.