Polscy lekkoatleci na razie w Paryżu zawodzą. Jeśli chodzi o medal, to przede wszystkim liczyliśmy na przedstawicieli rzutu młotem (Anita Włodarczyk była czwarta, Paweł Fajdek piąty, a Wojciech Nowicki siódmy), ale pozostali lekkoatleci też nie zanotowali dobrych startów. Np. sztafeta mieszana broniła złota z Tokio, ale w Paryżu zajęła siódme miejsce. - Jestem trochę zdziwiony, że nie zdobyliśmy jeszcze żadnego medalu w lekkoatletyce. Moim zdaniem nasza kadra przechodzi trochę przeformatowanie - wchodzi dużo młodzieży, a odchodzi nasza gwardia, która była pewniakami i zdobywała medale. Teraz musi być trochę przerwy od medali, by zaprocentowała to w przyszłości - uważa Jakub Szymański. - Taka wymiana pokoleniowa jest konieczna. To musiało zdarzyć - jeśli nie byłoby teraz, to doszłoby do tego w Los Angeles. Liczę jednak, że w Paryżu o medale powalczą jeszcze Marysia Andrejczyk, Pia Skrzyszowska, sztafeta 4x400 kobiet i oczywiście Natalia Kaczmarek - dodaje. Jakub Szymański: To doświadczenie zaprocentuje W polskiej kadrze rzeczywiście jest sporo zawodników, którzy najlepsze lata mogą mieć jeszcze przed sobą i do Paryża przyjechali zbierać doświadczenie. 22-letni Szymański także należy do tej grupy. - Oczekiwałem czegoś więcej, ale też nie jestem jakoś bardzo zawiedziony. Mój mental nie pozwala czuć niczego innego niż niezadowolenie, ale też czuję, że była to cenna lekcja i łapanie doświadczenia na lata. Nie zmienia to jednak faktu, że dwa razy pobiegłem słabo i nie mogę zaliczyć tych wyników do cennych - dodaje. Z Paryża Piotr Jawor