Malwina Kopron sukcesy odnosiła już jako juniorka - na swoim koncie ma wicemistrzostwo świata juniorów młodszych, a także brąz młodzieżowych mistrzostw Europy. Na arenie seniorskiej błysnęła w 2017 roku, kiedy to wywalczyła brąz mistrzostw świata w Londynie, gdzie triumfowała Anita Włodarczyk. Cztery lata później podczas igrzysk olimpijskich w Tokio stanęła na najniższym stopniu podium, co jest jej największym osiągnięciem w karierze. Od tego czasu 29-latka już tak nie błyszczy. Nieudany ma także początek bieżącego sezonu, co skomentowała w rozmowie z WP SportoweFakty. Jak zdradziła, straciła zabezpieczenie finansowe, ponieważ ze wspierania jej kariery wycofała się Grupa Azoty, do tego ma "niewyjaśnioną sytuację" z Wisłą Puławy, czyli klubem, w którym trenowała. "Ani ja, ani mój dziadek, który jest moim trenerem, nie możemy liczyć na żadne wsparcie finansowe. Dwa razy w tygodniu odbieram telefony od dziennikarzy z pytaniem, co się dzieje z Wisłą. A dzieje się fatalnie, bo nie szanuje się tam zawodników" - wypaliła. Kopron wyjaśniła, że jej kontrakt z Wisłą wygasł już kilka miesięcy temu, ale klub wciąż ma wobec niej zaległości finansowe. Ta trudna sytuacja sprawia, że w roku olimpijskim utytułowana młociarka notuje słabe wyniki. Anita Włodarczyk już najlepsza w Polsce. Podium na "Kusym", równa forma Malwina Kopron nie odpuszcza. Chce jechać na ME do Rzymu Młociarka ma jednak nadzieję, że Polski Związek Lekkiej Atletyki wyśle ją na czerwcowe mistrzostwa Europy do Rzymu, gdzie będzie mogła udowodnić, że stać ją na dalekie rzucanie. Z jej słów wynika, że obecnie może osiągać granicę 70 metrów, a podczas igrzysk będzie w stanie rzucać nawet pięć metrów dalej. Problem w tym, że Kopron nawet mimo wyleczenia urazów, nie jest w stanie potwierdzić dobrej dyspozycji na rzutni. "W obecnej sytuacji planuję kontynuować treningi tylko do sierpnia. Jeśli nadal nie znajdziemy sponsora, to przestaje mieć to sens" - powiedziała, co można odebrać jako sugestię, że rozważa zakończenie kariery. Brązowa medalistka igrzysk w Tokio przyznała, że wprawdzie nie musi zaciągać pożyczek, ale "z trudem starczy jej na pokrycie podstawowych wydatków". Ma też żal o to, że mimo swoich sukcesów nie może obecnie liczyć na wsparcie dużego sponsora. "Nie chcę, żeby to zabrzmiało tak, że płaczę z powodu braku sponsora, albo że należy mi się kasa, ale nie tak wyobrażałam sobie karierę medalistki olimpijskiej" - skwitowała. Białorusini nękają rodziców reprezentantki Polski. Odwet przed igrzyskami