Igrzyska Olimpijskie często piszą zapierające dech historie i ta jest właśnie jedną z nich. Bo kto w 2014 roku pomyślałby, że debiutujący w barwach "Czerwonych Diabłów" Remco osiągnie absolutny szczyt, lecz... w zupełnie innej dyscyplinie? Świat bywa jednak kompletnie nieprzewidywalny. Związany z juniorskimi drużynami RSC Anderlecht Evenepoel łącznie w narodowych barwach zagrał pięć razy. Był nominalnym obrońcą, a w jednym ze spotkań - towarzyskim, z Portugalią nosił nawet opaskę kapitana. W 2017 roku zrozumiał jednak, że jego atrybuty fizyczne bardziej odpowiadają kolarstwu. Przesiadł się na rower - z kapitalnym skutkiem. Remco Evenepoel mistrzem olimpijskim Już w 2018 roku wywalczył podwójne mistrzostwo świata juniorów (w wyścigu ze startu wspólnego i jeździe na czas). Zwyciężał w stylu "Kanibala", Eddy'ego Merckxa - z gigantyczną przewagą nad rywalami, nie mając żadnej litości. Płynnie przeszedł do rywalizacji z seniorami, a jego kunszt podziwiać można było między innymi w trakcie Tour de Pologne. W 2020 roku, jako 20-latek wygrał ten wyścig z przewagą prawie dwóch minut nad kolejnym zawodnikiem. Sukces zapewnił sobie samotnym atakiem na przedostatnim etapie, pod Tatrami. Od tamtej pory minęło już sporo czasu, a Remco do swojego dorobku dołożył jeszcze m.in. triumf w Liege-Bastogne-Liege, Vuelta a Espana oraz podium niedawnego Tour de France. "Z marszu", niespełna tydzień po zakończeniu tych zmagań przystąpił do rywalizacji na czas podczas IO w Paryżu. Warunki były bardzo trudne - rywalizacja toczyła się na mokrej trasie, która nie wybaczała błędów. Ale to mu sprzyjało. Jego drobniejsza w porównaniu do konkurentów budowa ułatwiała zadanie, a ostatecznie dała złoto. Wygrał z przewagą 15 sekund nad Włochem, Filippo Ganną i 25 nad rodakiem, Woutem Van Aertem.