Występy reprezentantów Polski na igrzyskach olimpijskich w Paryżu to już historia. W niedzielę o 8:00 w maratonie wystartowały Aleksandra Lisowska i Angelika Mach, a godzinie 11:00 zaczęła się rywalizacja kolarzy torowych, wśród których znaleźli się Mateusz Rudyk i Daria Pikulik. 27-latka szukała swojej szansy w tzw. omnium, czyli wieloboju złożonym z czterech elementów: 10-kilometrowym scratchu, wyścigu eliminacyjnym, wyścigu na tempo i 20-kilometrowym wyścigu punktowym. - Dam z siebie wszystko. Postaram się odciąć od tego co już było. Chcę przejechać taki wyścig, żeby zjechać z niego i móc potem powiedzieć, że nie mam sobie nic do zarzucenia. Trzymajcie kciuki. Medal olimpijski jest moim marzeniem - mówiła w piątek po zajęciu 7. miejsca w konkurencji madison z siostrą Wiktorią. Oprócz oceny tamtego startu nie szczędziła gorzkich słów w stronę Polskiego Związku Kolarskiego. Nasza rodaczka skończyła scratch dopiero na 14. pozycji, co dało jej tylko 14 punktów. Na finiszu nie miała najlepszej pozycji na torze, została przyblokowana przez rywalki. Pierwsza dojechała broniąca tytułu Jennifer Valente, zabierając dla siebie 40 pkt. Pikulik odbiła się w wyścigu na tempo. Zajęła w nim bardzo dobre 3. miejsce warte aż 36 punktów. Dzięki temu przesunęła się w ogólnej klasyfikacji na 7. lokatę. Zawdzięcza to swojej czujności - ruszyła za uciekającymi Valente i Georgią Baker. W wyścigu eliminacyjnym ponownie wygrała Valente. Polce nie poszło już tak dobrze - była 10. na 22 zawodniczki. Po trzech etapach całej rywalizacji plasowała się na 8. lokacie z dorobkiem 72 punktów. Do wirtualnego podium traciła aż 24 oczka, co sugerowało, że potrzebuje prawdziwego wybuchu formy w wyścigu punktowym, by sięgnąć po olimpijski krążek - musiałaby nadrobić okrążenie nad całą stawką (jest to nagradzane 20 oczkami), zdobywając po drodze także punkty premiowe. Magiczny wyścig punktowy. Daria Pikulik z ósmego miejsca po srebrny medal Można powiedzieć, że doszło do takiego "wybuchu". Na dwóch pierwszych z ośmiu lotnych premii Pikulik zdobyła 5 punktów, dzięki czemu skróciła dystans do 3. miejsca do 21 punktów, przesuwając się na 5. lokatę. Nadrobienie okrążenia wydawało się bardzo trudnym zadaniem, ale wraz z Brytyjką, Szwajcarką i Litwinką podjęły się takiego zadania po ok. 9 minutach od startu wyścigu. Na 4. lotnej premii nasza rodaczka zgarnęła maksymalną, pięciopunktową zdobycz, dzięki czemu pojawiła się na upragnionej 3. pozycji. Na 5. lotnej premii była trzecia, co utrzymywało ją na wirtualnym podium. Chwilę później atak przypuściła Nowozelandka Ally Wollaston, spychając Polkę za podium. Polka zareagowała jednak bardzo dobrze, złapała się za Holenderką Maike van der Duin. Miały tak szybkie tempo, że na 7. premii przyznano punkty tylko za nadgonione okrążenie. Pikulik przywracało to 2. lokatę na zaledwie 6 okrążeń przed końcem! Pachniało medalem dla "Biało-Czerwonych". Na ostatnią lotną premię wjechała jako czwarta, zapewniając sobie 2 punkty dające jej wicemistrzostwo olimpijskie. To wielka radość dla całej polskiej olimpijskiej rodziny, bo oznacza to, że reprezentacja wyjedzie z Paryża z 10 krążkami (1 złotym, 4 srebrnymi i 5 brązowymi). Zanosiło się na powrót z jednocyfrową liczbą medali po raz pierwszy od igrzysk 1956 w Melbourne, ale ostatecznie "licznik" stanął na takiej wartości jak w Atenach w 2004 roku. Przypomnijmy, że w Pekinie, Londynie i Rio de Janeiro nasza kadra sięgała po 11 zdobyczy, a przed trzema laty w Tokio po aż 14. Klasyfikacja medalowa jest dostępna pod tym linkiem.