Najważniejsza sportowa impreza czterolecia odbywająca się w Paryżu pełna jest zarówno wyjątkowych momentów, jak i chwil, z których organizatorzy nie powinni być dumni. Tematem numer jeden jest bez wątpienia triathlon i problemy związane z obecnym stanem Sekwany. Sytuacja w pewnym momencie zrobiła się na tyle zła, że rozważano rezygnację z pływania lub po prostu przeniesienie konkurencji do innej lokalizacji, co byłoby potężną wpadką ze strony osób odpowiedzialnych za igrzyska. "Naprawdę chcemy, żeby zawody doszły do skutku. Ale oczywiście naprawdę myśleliśmy, że ta regeneracja (poprawa jakości wody - red.) będzie szybsza, niż była. Byliśmy zszokowani, gdy zobaczyliśmy, że nie poprawia się tak szybko, jest przewidywaliśmy" - mówiła Marisol Casado w rozmowie z BBC. Dobre wieści przyszły dopiero w nocy z wtorku na środę. Sportowcy 31 lipca ruszyli do boju i na szczęście obyło się bez poważniejszych incydentów. To mogło skończyć się tragicznie. Ratownicy ruszyli do olimpijczyka Nerwowe chwile przeżywają również zawodnicy oraz zawodniczki znajdujące się ponad piętnaście tysięcy kilometrów od Paryża. Chodzi o zmagania surfingowe w Tahiti. Już samo miejsce walki o medale wywołuje ciarki na plecach, ponieważ w tym regionie świata fale potrafią być naprawdę potężne. Swoje trzy grosze wtrącać do tego zaczyna niestety pogoda. Organizatorzy zachowują ostrożność, lecz nawet ich działania nie zapobiegły dramatycznej sytuacji, jaka rozegrała się zaledwie kilkadziesiąt godzin temu. Ogromnej dawki strachu najadł się Jack Robinson, po tym gdy stracił kontrolę nad deską. Australijczyk w pewnym momencie zaczął tonąć, w związku z czym musieli interweniować wyszkoleni ratownicy. Gdyby nie ich szybka reakcja, życie zawodnika byłoby zagrożone. "Chcę tylko powiedzieć, że to chyba najniebezpieczniejszy sport na świecie. Zostałem wciągnięty na dno. (...) Nie nabrałem dużo powietrza. Nie było dużo czasu" - relacjonował traumatyczne chwile sportowiec na "foxsports.com.au". Czasu coraz mniej, a pogoda nie odpuszcza. Co dalej z surfingiem na igrzyskach? Opisywany przez nas wypadek w połączeniu z niekorzystnymi prognozami spowodował przerwanie rywalizacji do odwołania ze względu na troskę o zdrowie olimpijczyków. "Od czwartku wiatr powróci na południowy wschód, więc najprawdopodobniej wznowimy w czwartek" - poinformowano niedawno na łamach AFP. Jak donosi portal "insidethegames.biz", mistrza olimpijskiego w surfingu trzeba będzie najpóźniej wyłonić dokładnie 5 sierpnia. Francuzi muszą więc trzymać kciuki za pogodę, by ta przestała im wreszcie płatać figle.