"Już następnego dnia po powrocie z Paryża wróciłam do pracy w kancelarii. Tak się umówiłam z przełożonymi. Prowadzę sprawy w sądzie, zajmuję się prawem karnym, ale to mój świadomy wybór. W szermierce rzadko kiedy pojawia się sponsor. Z samego sportu trudno byłoby wyżyć" - wyznała w rozmowie ze Sportowymi Faktami WP Aleksandra Jarecka. Polskie medalistki dostaną mieszkania, w grę wchodził wysoki podatek. Wszystko już jasne Brązowe medalistki z Paryża już w pracy. Nie mogłyby utrzymać się ze sportu Jarecka pracuje jako adwokatka, Renata Knapik-Miazga jest nauczycielką akademicką i odpowiada za treningi szermierki, Alicja Klasik studiuje, a Martyna Swatowska-Wenglarczyk zajmuje się fizjoterapią dziecięcą. Każda z nich wie, jak ważny jest zawód, do którego można wrócić, bo sport, nawet przy zdobytym stypendium, nie jest dobrym źródłem utrzymania. "Rodzice powtarzali mi, że kluczowe jest wykształcenie, bo sport jest nieprzewidywalny i może trwać chwilę" - podkreślała Jarecka i dodała, że dla niej praca jest od szermierki o wiele ważniejsza. Na treningi poświęca swoje popołudnia i wieczory, czasem zabiera na nie dzieci. - "Najważniejsza jest dla mnie rodzina, później praca, a szermierka jest na trzecim miejscu". "Na kilka dni przed igrzyskami przyjmowałam jeszcze pacjentów" - mówiła Swatowska-Wenglarczyk w rozmowie ze Sportowymi Faktami WP, która pracuje manualnie z dziećmi powyżej pierwszego roku życia, które prezentują wady postawy i wykazują problemy natury ortopedycznej. - "Wiele razy śmiałyśmy się z dziewczynami po zawodach. Mówiłyśmy: jutro ktoś na pewno się wyśpi, ale nie my. Na ósmą do roboty!". Hiszpanki zdziwione. Problemy ze stypendium Mogłoby się wydawać, że jeśli ma się dobre wyniki i otrzymuje się stypendium sportowe, sprawa jest o wiele prostsza. Jak wykazała Swatowska-Wenglarczyk, nic bardziej mylnego. Taki dochód, choć na pierwszy rzut oka wydaje się jak najbardziej w porządku, generuje sporo problemów. Nitras wywołał polskie związki do tablicy. Jest odpowiedź, PZPS jako "wzór" "Podstawowe stypendium za medal to kwota, która została ustanowiona dwadzieścia lat temu. Za zdobycie mistrzostwa świata otrzymuje się najwyższe możliwe stypendium, czyli 8 tysięcy złotych miesięcznie na rękę przez maksymalnie półtora roku. Ale jeżeli nie powtórzy się wyniku, lub dozna kontuzji, to robi się problem, stypendium jest pomniejszane lub przepada" - tłumaczyła Swatowska-Wenglarczyk. "Rozmawiałam o tym z zawodniczką z Hiszpanii. Była w szoku, że tak to u nas wygląda. Ja wiem, że osiem tysięcy na tu i teraz brzmi dobrze, ale w perspektywie wzięcia kredytu lub innego zobowiązania jednak nie daje zabezpieczenia w dłuższym terminie" - podkreśliła.