W oświadczeniu, które wydał Polski Związek Kajakowy czytamy. "W dniu 15 lipca wpłynęła informacja z Międzynarodowej Federacji Kajakowej o wykryciu niedozwolonego środka w próbce pobranej w czerwcu od reprezentantki Polski w sprincie kajakowym Doroty Borowskiej". Informacja została oczywiście błyskawicznie przekazana Polskiemu Komitetowi Olimpijskiemu, a ten podjął decyzję o braku zgłoszenia kajakarki do rywalizacji w igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Borowska była realną szansą medalową i według wielu naprawdę mogliśmy liczyć na to, że z Francji wróci z krążkiem na szyi. Teraz jednak grozi jej nawet kilka lat zawieszenia. - Nie jestemm upoważniony do tego, by informować, o jaką substancję chodzi, ale potwierdzam, że jest podejrzenie naruszenia przepisów. Zawodniczka została tymczasowo zawieszona, a sprawę bada International Testing Agency. Teraz będzie trwało postępowanie wyjaśniające. Zawodniczka, jeśli będzie miała podstawy do tego, to może wnioskować o uchylenie tymczasowej dyskwalifikacji. Nie chcę spekulować, ale sprawa jest bardzo trudna, a do tego timing jest niesprzyjający - powiedział Michał Rynkowski, szef Polskiej Agencji Antydopingowej (POLADA), w rozmowie z Interia Sport [WIĘCEJ TUTAJ]. Na komentarz samej najbardziej zainteresowanej nie trzeba było długo czekać. - Nigdy, przenigdy świadomie nie zażyłam żadnej niedozwolonej substancji. Jestem tak przewrażliwiona na tym punkcie, że jest to wręcz niemożliwe. Nie wierzę w to, co się stało. Wydaje mi się, że to koszmarny sen, z którego za chwilę się przebudzę. Zrobię wszystko, by udowodnić swoją niewinność. Nie poddam się. Nie pozwolę, by zniszczono wiele lat mojej uczciwej pracy, pracy mojego trenera, mojego sztabu i wszystkich, którzy mi pomagali - stwierdziła stanowczo w rozmowie z portalem "sportowy-poznan.pl".