Kilka dni wcześniej kibiców zbulwersowała sytuacja, do jakie doszło po finale hokeja na trawie. W roli agresora również wystąpił wtedy Holender - Duco Telgenkamp. Podszedł do niemieckiego bramkarza, przystawił palec do ust, a następnie puknął go ręką w kask. Incydent z kolarskiego toru wyglądał bardziej niebezpiecznie. Jan Willem van Schip, będąc na pełnej szybkości, uderzył głową Olivera Wooda. Brytyjczyk stracił równowagę i upadł na tor. PZKOl lakonicznie zareagował na sukces Polki. Internauci bez litości: "nie pogrążajcie się" Zero litości dla agresora z Holandii. Dyskwalifikacja i 1000 franków grzywny - Uderzył mnie tak mocno, że poczułem się jak manekin do testów zderzeniowych - powiedział wkrótce potem Wood. Był badany pod kątem podejrzenia wstrząśnienia mózgu. Na rower wrócił za zgodą lekarzy. - Pamiętam tylko, że zostałem naprawdę mocno uderzony od tyłu przez największego zawodnika. Nie wiem, jak to się stało, ale naprawdę boli mnie kolano i kość ogonowa - dodał Brytyjczyk. Holender miał świadomość, że nie uniknie kary. W pierwszej kolejności został zdyskwalifikowany, na czym ucierpiał również jadący z nim w parze Yoeri Havik. Ale na tym się nie skończyło. Van Schip musi zapłacić grzywnę w wysokości 1000 franków szwajcarskich. Wood, wraz ze swoim partnerem Markiem Stewartem, ostatecznie zajął w finale madisona dziewiąte miejsce.