Na przesłuchanie do Kongresu USA zaproszeni zostali m.in Michael Phelps, który jest 23-krotnym mistrzem olimpijskim w pływaniu. Towarzyszyli mu czterokrotna mistrzyni olimpijska w pływaniu Allison Schmitt i amerykański szef antydopingu Travis Tygart. Witold Bańka, szef WADA nie przyjął zaproszenia do przed Komisję Kongresu USA, gdzie omawiano chiński skandal. Zgodzi się na to, jeśli pojawią się nowe lub sprzeczne dowody w sprawie. - Nie wypada w ten sposób upolityczniać walki antydopingowej. To tylko osłabia zaufanie do systemu, co ostatecznie nie przynosi korzyści ani sportowcom z USA, ani nikomu innemu - przekazał Bańka w oświadczeniu. Czarne chmury nad Witoldem Bańką i WADA. Pojawiają się nowe dowody w sprawie tuszowania dopingu Szef WADA jasno o przesłuchaniu w Kongresie USA Tymczasem niemiecka ARD, która w kwietniu razem z "New York Times" ujawniła aferę z chińskimi pływakami, twierdzi, że w sprawie pojawiły się nowe dowody, choć nie jest w stanie potwierdzić ich wiarygodności. W Kongresie USA poruszono zatem i ten temat. Zrobiono przy tym show, pokazując wymownie puste miejsce przygotowane dla szefa WADA. Tymczasem Witold Bańka wydał oświadczenie, w którym nie zostawia suchej nitki na zachowaniu Amerykanów. "Celem przesłuchania było dalsze upolitycznienie stosunkowo prostego przypadku masowego skażenia, który niewielka liczba osób, głównie w Stanach Zjednoczonych, zamieniła w skandal. Był to kolejny przykład wciągnięcia Światowej Agencji Antydopingowej (WADA) w znacznie szerszą walkę między dwoma supermocarstwami. Jako niezależna organizacja WADA nie ma mandatu do uczestniczenia w debatach politycznych" - napisał szef WADA, usprawiedliwiając tym samym swoją nieobecność w Waszyngtonie. Witold Bańka wypunktował działania Amerykanów Bańka zauważył, że Amerykanie także mają swoje za uszami. W swoim oświadczeniu wypunktował działania USA w związku z dopingiem. "Do dziś 90 procent sportowców w USA nie korzysta z ochrony zapewnianej przez Światowy Kodeks Antydopingowy. Dzieje się tak dlatego, że główne ligi zawodowe i stowarzyszenia uczelni nie chcą zostać objęte systemem nadzorowanym tam przez USADA. Nawet pozostałe 10 procent sportowców w USA nie otrzymuje takiego wsparcia, na jakie zasługuje, co ilustruje fakt, że 31 procent amerykańskich sportowców objętych Kodeksem nie zostało dostatecznie przebadanych w okresie 12 miesięcy poprzedzających igrzyska w Tokio. Według własnego raportu rocznego USADA pobrała w 2023 r. 7773 próbki od 3011 sportowców. To dość rozczarowujący wynik, biorąc pod uwagę populację kraju, dużą liczbę sportowców i liczebność drużyny olimpijskiej. Mając dwukrotnie większy budżet, USADA pobiera o ponad połowę mniej próbek niż jej odpowiednik w Niemczech (...) Jednak aby odwrócić uwagę od własnych niepowodzeń, USADA próbuje podważyć wiarę amerykańskich sportowców w uczciwość swoich zagranicznych rywali. Można się zastanawiać, w jaki sposób USADA wykorzystuje swój roczny budżet wynoszący ponad 31 milionów dolarów, poza zatrudnianiem lobbystów i spędzaniem cennego czasu na atakowaniu WADA i osłabianiu światowego systemu antydopingowego" - napisał Polak. Odniósł się także do sprawy sprintera Erriyona Knightona. 20-latek, jeden z najzdolniejszych młodych amerykańskich sprinterów, uzyskał pozytywny wynik podczas kontroli poza zawodami w marcu. Testy wykazały w jego organizmie obecność trenbolonu zwiększającego masę mięśniową. Uznano jednak, że sprinter nie był winny i nie dopuścił się zaniedbania. Spożycie zanieczyszczonego mięsa miało przyczynić się do pozytywnego wyniku testu, dlatego nie został on zawieszony. Tak stwierdziła USADA. "Jest wiele do zrobienia razem. Mimo to USADA kontynuuje ataki na WADA. Niestety, nie tylko szkodzą one światowemu systemowi antydopingowemu, którego USADA zobowiązana jest przestrzegać. Wyrządzają także krzywdę sportowcom, podważając ich zaufanie do sportu. Sprawiają, że sportowcy na miesiąc przed największą imprezą sportową świata zadają sobie pytanie, czy zawody są czyste. USADA odeszła od swojego podstawowego mandatu, jakim jest zarządzanie programami antydopingowymi w USA, na rzecz uprawiania polityki kosztem kluczowej grupy interesariuszy, czyli sportowców. Konfrontują amerykańskich sportowców z innymi narodami, dzieląc ich na lepszych i gorszych, na nas i ich. Dopóki jestem prezydentem, będę przeciwstawiał się każdemu, kto wciąga WADA w jej rozgrywki polityczne i zagraża systemowi, który światowa społeczność antydopingowa budowała wspólnie przez 25 lat - systemowi, który ma służyć sportowcom w równym stopniu... na całym świecie" - zakończył szef WADA.