Partner merytoryczny: Eleven Sports

Amerykanie zrobili show. Witold Bańka mocno odpowiada

Amerykanie zrobili show w Kongresie USA, gdzie odbywało się przesłuchanie dotyczące dopingu przed igrzyskami olimpijskimi w Paryżu. Tam poruszono temat dopingu 23 chińskich pływaków, którzy zostali dopuszczeni do startu w igrzyskach w Tokio, choć mieli pozytywne testy. Na spotkanie w Waszyngtonie został zaproszony Witold Bańka, szef Światowej Agencji Antydopingowej (WADA), ale Polak nie stawił się w USA. Mocno odpowiedział też Amerykanom.

Witold Bańka - szef WADA
Witold Bańka - szef WADA/FABRICE COFFRINI/AFP
partner merytoryczny

Na przesłuchanie do Kongresu USA zaproszeni zostali m.in Michael Phelps, który jest 23-krotnym mistrzem olimpijskim w pływaniu. Towarzyszyli mu czterokrotna mistrzyni olimpijska w pływaniu Allison Schmitt i amerykański szef antydopingu Travis Tygart.

Witold Bańka, szef WADA nie przyjął zaproszenia do przed Komisję Kongresu USA, gdzie omawiano chiński skandal. Zgodzi się na to, jeśli pojawią się nowe lub sprzeczne dowody w sprawie.

- Nie wypada w ten sposób upolityczniać walki antydopingowej. To tylko osłabia zaufanie do systemu, co ostatecznie nie przynosi korzyści ani sportowcom z USA, ani nikomu innemu - przekazał Bańka w oświadczeniu.

Ostatnia prosta do igrzysk olimpijskich w Paryżu. Trwa wielkie odliczanie. WIDEO/PHOEBE LANZER WOODAFPTVAFP/AFP

Szef WADA jasno o przesłuchaniu w Kongresie USA

Tymczasem niemiecka ARD, która w kwietniu razem z "New York Times" ujawniła aferę z chińskimi pływakami, twierdzi, że w sprawie pojawiły się nowe dowody, choć nie jest w stanie potwierdzić ich wiarygodności.

W Kongresie USA poruszono zatem i ten temat. Zrobiono przy tym show, pokazując wymownie puste miejsce przygotowane dla szefa WADA.

Tymczasem Witold Bańka wydał oświadczenie, w którym nie zostawia suchej nitki na zachowaniu Amerykanów.

"Celem przesłuchania było dalsze upolitycznienie stosunkowo prostego przypadku masowego skażenia, który niewielka liczba osób, głównie w Stanach Zjednoczonych, zamieniła w skandal. Był to kolejny przykład wciągnięcia Światowej Agencji Antydopingowej (WADA) w znacznie szerszą walkę między dwoma supermocarstwami. Jako niezależna organizacja WADA nie ma mandatu do uczestniczenia w debatach politycznych" - napisał szef WADA, usprawiedliwiając tym samym swoją nieobecność w Waszyngtonie.

Przesłuchanie w Waszyngtonie było pełne emocjonalnej i politycznej retoryki, która trafia na pierwsze strony gazet, ale w rzeczywistości nie wnosi nic konstruktywnego do wzmocnienia światowego systemu antydopingowego. Rozmowa prowadzona przez Travisa Tygarta z amerykańskiej Agencji Antydopingowej (USADA) dotyczyła nieprzestrzegania zasad przez inne kraje i WADA

~ czytamy dalej.

Witold Bańka wypunktował działania Amerykanów

Bańka zauważył, że Amerykanie także mają swoje za uszami. W swoim oświadczeniu wypunktował działania USA w związku z dopingiem.

"Do dziś 90 procent sportowców w USA nie korzysta z ochrony zapewnianej przez Światowy Kodeks Antydopingowy. Dzieje się tak dlatego, że główne ligi zawodowe i stowarzyszenia uczelni nie chcą zostać objęte systemem nadzorowanym tam przez USADA. Nawet pozostałe 10 procent sportowców w USA nie otrzymuje takiego wsparcia, na jakie zasługuje, co ilustruje fakt, że 31 procent amerykańskich sportowców objętych Kodeksem nie zostało dostatecznie przebadanych w okresie 12 miesięcy poprzedzających igrzyska w Tokio. Według własnego raportu rocznego USADA pobrała w 2023 r. 7773 próbki od 3011 sportowców. To dość rozczarowujący wynik, biorąc pod uwagę populację kraju, dużą liczbę sportowców i liczebność drużyny olimpijskiej. Mając dwukrotnie większy budżet, USADA pobiera o ponad połowę mniej próbek niż jej odpowiednik w Niemczech (...) Jednak aby odwrócić uwagę od własnych niepowodzeń, USADA próbuje podważyć wiarę amerykańskich sportowców w uczciwość swoich zagranicznych rywali. Można się zastanawiać, w jaki sposób USADA wykorzystuje swój roczny budżet wynoszący ponad 31 milionów dolarów, poza zatrudnianiem lobbystów i spędzaniem cennego czasu na atakowaniu WADA i osłabianiu światowego systemu antydopingowego" - napisał Polak.

Odniósł się także do sprawy sprintera Erriyona Knightona. 20-latek, jeden z najzdolniejszych młodych amerykańskich sprinterów, uzyskał pozytywny wynik podczas kontroli poza zawodami w marcu. Testy wykazały w jego organizmie obecność trenbolonu zwiększającego masę mięśniową. Uznano jednak, że sprinter nie był winny i nie dopuścił się zaniedbania. Spożycie zanieczyszczonego mięsa miało przyczynić się do pozytywnego wyniku testu, dlatego nie został on zawieszony. Tak stwierdziła USADA.

Ogłoszona w zeszłym tygodniu sprawa amerykańskiego sprintera Erriyona Knightona jest dobrym przykładem podwójnych standardów. Bez komentarza co do istoty sprawy, trudno zrozumieć, jak USADA może oświadczyć w oświadczeniu, że »sprawiedliwości stało się zadość« w tej sprawie, biorąc pod uwagę, że na rozprawie argumentowała, że wynik analizy jest niezgodny ze skażeniem mięsa i domagała się sankcji cztery lata przeciwko sportowcowi. Szczególnie intrygujące jest to, że USADA dokonała tej nagłej zmiany w swojej opinii, nawet nie zapoznawszy się z uzasadnioną decyzją, która nie jest jeszcze dostępna. Nie mogę przestać się zastanawiać, co powiedziałaby USADA, gdyby sprawa dotyczyła sportowca z Chin

~ przyznał Bańka.

"Jest wiele do zrobienia razem. Mimo to USADA kontynuuje ataki na WADA. Niestety, nie tylko szkodzą one światowemu systemowi antydopingowemu, którego USADA zobowiązana jest przestrzegać. Wyrządzają także krzywdę sportowcom, podważając ich zaufanie do sportu. Sprawiają, że sportowcy na miesiąc przed największą imprezą sportową świata zadają sobie pytanie, czy zawody są czyste. USADA odeszła od swojego podstawowego mandatu, jakim jest zarządzanie programami antydopingowymi w USA, na rzecz uprawiania polityki kosztem kluczowej grupy interesariuszy, czyli sportowców. Konfrontują amerykańskich sportowców z innymi narodami, dzieląc ich na lepszych i gorszych, na nas i ich. Dopóki jestem prezydentem, będę przeciwstawiał się każdemu, kto wciąga WADA w jej rozgrywki polityczne i zagraża systemowi, który światowa społeczność antydopingowa budowała wspólnie przez 25 lat - systemowi, który ma służyć sportowcom w równym stopniu... na całym świecie" - zakończył szef WADA.

Witold Bańka - szef WADA/FABRICE COFFRINI/AFP
Michael Phelps przed komisją śledczą Kongresu USA/JIM WATSON/AFP
Puste miejsce Witolda Bańki. Szef WADA nie przyjął zaproszenia do przed Komisję Kongresu USA, gdzie omawiano chiński skandal/JIM WATSON/AFP




INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem