Reprezentacja Polski zakończyła udział w igrzyskach olimpijskich w Paryżu z rozczarowującym dorobkiem 10 medali, na który złożyło się jedno złoto, cztery srebra i pięć brązowych "krążków". Ostatecznie dało nam to odległe, 42. miejsce w tabeli medalowej, w której triumf zapewnili sobie na finiszu reprezentanci Stanów Zjednoczonych, wyprzedzając Chiny. Na trzecim miejscu uplasowali się sportowcy z Japonii. W kontekście wyników osiąganych przez naszych reprezentantów, w czasie igrzysk sporo mówiło się o tym, że pewna część walczyła o jak najlepszy wynik nie dzięki wsparciu poszczególnych związków sportowych, lecz pomimo ich braku. Raz po raz dało się bowiem słyszeć krytyczne głosy płynące pod adresem działaczy. - Ja powiem krótko, tak kończy się kolesiostwo i układy w Polskim Związku Szermierczym. Mówię to z pełną odpowiedzialnością. Gdybyśmy mieli uczciwe klasyfikacje, to takich momentów (porażek - dop. red.) na igrzyskach, nie tylko w szermierce, mielibyśmy zdecydowanie mniej. Także wielka prośba o zainteresowanie się tym, co dzieje się na igrzyskach olimpijskich - krytykował Polski Związek Szermierczy podczas transmisji komentator Eurosportu - Jakub Zborowski. - Jest mi przykro, bo zamiast przyjechać tutaj mój sparingpartner, to działacze przyjechali sobie z osobami towarzyszącymi - wylewał swoje żale tuż po walce Arkadiusz Kułynycz, który nie zdołał wywalczyć medalu w zapasach w stylu klasycznym. - Mój sparingpartner miał wyrobioną akredytację i wszystko wydawało się OK, ale chyba panowie prezesi zabrali ze sobą osoby towarzyszące i nie było już miejsca. Władze Polskiego Związku Zapaśniczego i osoby odpowiadające za styl klasyczny powiedziały, że ja, jako jedyna osoba, nie mogę przyjechać ze sparingpartnerem - dodawał później nasz reprezentant w rozmowie z Interią. Gorzkie słowa pod adresem działaczy wypowiedziała także nasza późniejsza srebrna medalistka w kolarstwie torowym - Daria Pikulik. - Nie mieliśmy rowerów, nie mieliśmy nic. Kombinezony dostałyśmy dzień przed startem. To nie jest tylko i wyłącznie nasza wina. Walczyłyśmy jak Mateusz Rudyk, do samego końca. Możemy być z siebie dumne za to co zrobiliśmy, za to jak wygląda nasza sytuacja. Nie mamy wsparcia. Nie mamy tak naprawdę czego potrzebujemy. Mamy naprawdę utalentowanych zawodników, tylko co można zrobić bez wsparcia? To na samym starcie podcina skrzydła - mówiła w rozmowie z TVP Sport. Paryż 2024. Tomasz Majewski reaguje na krytykę pod adresem związków A to tylko pojedyncze głosy z całego krytycznego wobec działaczy chóru, który był słyszalny w Paryżu. O komentarz w tej sprawie poproszony został - na łamach "Przeglądu Sportowego Onetu" szef polskiej misji olimpijskiej w stolicy Francji - Tomasz Majewski. Nasz dwukrotny złoty medalista igrzysk uważa, że należy wstrzymać się z gremialną krytyką pod adresem związków. A mówiąc o dorobku medalowym reprezentacji Polski, dodał: - Wiadomo, że chciałoby się więcej. Po 14 medalach w Tokio uwierzyliśmy, że idziemy w górę. Ale to było zakłamanie rzeczywistości, bo sama lekkoatletyka wzięła dziewięć, a reszta dyscyplin pięć. Dzisiaj cieszy, że na podium stanęli tutaj przedstawiciele aż dziewięciu dyscyplin. Fajne było też to, że byli na igrzyskach przedstawiciele sportów dawno niereprezentowanych. 14. miejsce skoczka do wody Roberta Łukaszewicza to dla tego chłopaka duża sprawa.