O telewizji publicznej od dłuższego czasu nie sposób mówić bez kontekstu politycznego. Kiedy jesienią w kraju zmieniła się ekipa rządząca, było jasne, że w TVP nadchodzi czas gruntownych przetasowań kadrowych. Musiały one dotknąć także redakcję sportową. Jednym z tych, którzy pracę przy Woronicza tracą z automatu, miał być Przemysław Babiarz - kojarzony mocno z poprzednią władzą. Jak czytamy w omawianym materiale, warunkiem pozostania doświadczonego komentatora w TVP miało być jego odcięcie się od polityki. Miał interesować go wyłącznie sport. - Te ustalenia zapadły w styczniu i wydawało się, że to się jakoś poukładało. No i wydawało się aż do ostatniego piątku. Babiarz moim zdaniem oszukał Kubę Kwiatkowskiego. Nie dotrzymał umowy - mówi w rozmowie z Onetem pracownik Telewizji Polskiej, nieprzedstawiony z imienia i nazwiska. Burza we Francji po słowach Babiarza. Ostry atak na polskiego dziennikarza Przemysław Babiarz kontra TVP. Czy komentator wróci na antenę jeszcze w trakcie igrzysk? Ku zaskoczeniu wielu obserwatorów nowym szefem TVP Sport został nie nominat, lecz człowiek uchodzący za specjalistę w segmencie mediów i komunikacji - właśnie Kwiatkowski. - Kuba nie przyszedł na Woronicza z żadnego klucza politycznego, tylko jako fachowiec. Argumentował, że chce odciąć TVP Sport od politycznych zawirowań - podkreśla rozmówca Onetu. Z dalszych jego wypowiedzi wynika, że to Kwiatkowski zablokował zwolnienie Babiarza. Zależało mu, żeby znany i lubiany sprawozdawca nie znikał z anteny. W dodatku komentator był już akredytowany na paryskie igrzyska. Odkręcanie całej logistyki z tym związanej byłoby nad wyraz kłopotliwe. Babiarz poleciał więc do Paryża. W piątkowy wieczór, wraz z Jarosławem Idzim, komentował ceremonię otwarcia igrzysk. W pewnym momencie z jego ust padły słowa, które dzisiaj znają już chyba wszyscy polscy kibice, śledzący zmagania olimpijczyków w stolicy Francji. - Świat bez nieba, narodów i religii. To jest wizja pokoju, który ma wszystkich ogarnąć. To jest wizja komunizmu, niestety - w taki sposób 60-letni dziennikarz zinterpretował słowa piosenki "Imagine" wykonywanej przez Johna Lennona. I odtworzonej nad brzegiem Sekwany. Czy była to jakaś forma prowokacji? Czy tylko daleko posunięta nieostrożność? Czy szef TVP Sport ma prawo czuć się oszukany? Na te pytania nie znamy w tej chwili odpowiedzi. - Gdyby Przemysław Babiarz wykonał jakikolwiek gest, wróciłby do komentowania igrzysk. Niestety w żaden sposób nie widzi swojego błędu. Tu nie chodzi o kajanie się, poniżanie. Złamał reguły i na razie zdaje się tego nie dostrzegać - twierdzi informator Onetu.