Bobowski głównie celuje w imprezy piłkarskie. Był już na 12 turniejach mistrzostw świata, a także na dziewięciu mistrzostw Europy. Do tego igrzyska olimpijskie, różne imprezy okolicznościowe i łącznie wylicza, że zaliczył już 24 wielkie wydarzenia sportowe. - Najlepiej wspominam mundial w Argentynie. Myślałem, że przebije ją Brazylia, ale jednak nie. Inna sprawa, że do Argentyny poleciałem na miesiąc, a zostałem na trzy. Dużo jeździłem i zwiedzałem. Zajrzałem też do kasyna, ale po jednym dniu mnie stamtąd wyciągnęli - uśmiecha się Bobowski. - Do Argentyny poleciałem dzięki mojej żonie - Teresce, która pracowała w LOT i dostała nagrodę. Zamieniła ją na bilet dla mnie, ale dziewięć lat później wróciliśmy tam wspólnie i mieliśmy audiencję u papieża Jana Pawła II - dodaje. "Bobo", król polskich kibiców, zjawił się w Paryżu Do Paryża przyjechał na ponad tydzień. W planach miał głównie kibicowanie polskim siatkarzom oraz siatkarkom. Zapewnia, że tak długie wyjazdy w ogóle go nie męczą. - Podoba mi się w Paryżu, ale głową już jestem przy kolejnych mistrzostwach świata w Kanadzie. Meksyku i Stanach Zjednoczonych. To jest za dwa lata, a później zobaczymy. Cały czas proszę Boga tylko o zdrowie. Nawet pieniądze nie są ważne, tu damy radę. Tylko zdrowie musi być. Chęci i pasji mi nie brakuje, bo to właśnie sport mnie trzyma przy życiu. To mnie buduje. Żyję od meczu do meczu - dodaje. Z Paryża Piotr Jawor