Wioleta Myszor, zawodniczka Łucznika Żywiec, wywalczyła w tureckiej Antalyi prawo startu w igrzyskach olimpijskich w Paryżu, zajmując w światowym turnieju kwalifikacyjnym siódme miejsce. Polka, która w eliminacjach zajęła 27. miejsce, dotarła do ćwierćfinału, w którym przegrała z późniejszą triumfatorką zawodów reprezentantką Indii Bhajan Kaur 0:6, w setach 27:29, 24:27 i 28:30. Kuriozalna sytuacja w reprezentacji. Polki muszą walczyć przeciwko sobie. Trener ma dość Wioleta Myszor jedzie na igrzyska O skali trudności turnieju świadczy fakt, że do rywalizacji indywidualnej o osiem "biletów" na igrzyska przystąpiło 98 kobiet z 46 krajów. Myszor będzie jedyną przedstawicielką polskiego łucznictwa w Paryżu, zabraknie mężczyzn oraz obu drużyn, kobiet i mężczyzn. Trener klubowy Jan Lach nie krył wzruszenia, ciesząc się z awansu swojej wychowanki. Występ podsumował podczas rozgrywanych zawodów Pucharu Beskidów w Żywcu słowami: - 26 lat ciężkiej pracy będzie ukoronowaniem kariery Wiolety Myszor, która już dwukrotnie była zawodniczką rezerwową na igrzyska olimpijskie. Myszor to halowa wicemistrzyni świata (2016) i halowa mistrzyni Europy (2017) w rywalizacji drużynowej w łucznictwie. W poprzednich igrzyskach olimpijskich w Tokio zaprezentowali się Sylwia Zyzańska (Łucznik Żywiec) oraz Sławomir Napłoszek (Stowarzyszenie Łuczniczy Marymont Warszawa). Oboje w turnieju indywidualnym zajęli 33. lokatę, natomiast w parach mieszanych uplasowali się na 24. miejscu.