Przypomnijmy, mistrzowie Niemiec przeżyli w środę wieczorem chwile niepewności na stadionie w Bremie. Polski napastnik strzelił wprawdzie pierwszego gola, wykorzystując swój instynkt strzelecki i ustawiając się w najbardziej odpowiednim miejscu w polu karnym, aby dobić piłkę do siatki, potem trafił po raz drugi (jednak sędzia słusznie odgwizdał spalonego), ale nawet gdy bawarczycy prowadzili 2-0 (po uderzeniu Muellera), błyskawicznie dali się dogonić. Werder potrzebował zaledwie minuty, aby wyrównać stan rywalizacji. Wtedy jeszcze wszystko było możliwe, więc do akcji wkroczyli Kingsley Coman i Lewandowski. Paradoksalnie, zawodnicy, którzy niedawno pobili się na treningu, wywołując małą burzę w szatni Bayernu po raz kolejny przyczynili się do zwycięstwa drużyny. Francuz wypracował karnego, a Polak z zimną krwią go wykorzystał, nie dając żadnych szans bramkarzowi z Bremy. W kluczowym momencie meczu. Dlatego "Kicker" właśnie na to zwrócił uwagę po spotkaniu. "Zagrał tradycyjnie na swoim wysokim poziomie, co charakteryzuje go w najważniejszych momentach gry, gdy emocje są największe. Zachowuje wtedy spokój i jest fenomenem pod tym względem" - napisał "Kicker" po występie Lewandowskiego. Rzut karny wywołał jednak wiele kontrowersji. - Decyzja sędziego była śmieszna. Nie można w ten sposób karać każdego kontaktu z rywalem - mówił poirytowany kapitan gospodarzy, Max Kruse, choć szef Bayernu Uli Hoeness twardo bronił "jedenastki". Jak stwierdził, rozmawiał z Comanem, który zapewnił go, że "było popchnięcie łokciem". Dzięki kolejnym dwóm bramkom polski napastnik jest na razie wiceliderem w klasyfikacji strzelców w Pucharze Niemiec (5), ale do liderującego Pierre’a-Michela Lasoggi trafi tylko jednego gola, a zawodnik HSV w finale nie wystąpi, bo hamburczycy przegrali w półfinale z Lipskiem (1-3). "Lewy" ma więc całkiem realną szansę na podwójną koronę strzelecką, bo w Bundeslidze zdecydowanie prowadzi z czterema bramkami przewagi nad Paco Alcacerem i Luką Joviciem (21 do 17). Co ciekawe, "Lewy" potwierdził, że data 24 kwietnia jest dla niego szczególna. Dokładnie sześć lat wcześniej trafił przecież cztery razy przeciwko Realowi Madryt. Też w półfinale, choć Ligi Mistrzów. I jeszcze w barwach Borussii Dortmund. RP Zobacz wyniki w Pucharze Niemiec