W bieżącej edycji Pucharu Niemiec pozostała już tylko jedna niewiadoma. Wczoraj pierwszym finalistą został Bayer Leverkusen po wyjazdowym zwycięstwie 3-0 nad czwartoligowym 1. FC Saarbruecken. Przeciwnikiem "Aptekarzy" w decydującym boju będzie Bayern.Już po niespełna 10 minutach Bawarczycy powinni prowadzić różnicą dwóch bramek. Najpierw bliski otwarcia listy strzelców był Mueller, ale po jego uderzeniu głową piłkę z linii bramkowej wybił Chandler. Potem wydawało się, że na liście strzelców musi znaleźć się Lewandowski, ale gdy miał przed sobą pustą bramkę - futbolówka przeleciała mu między nogami! Nie minął jednak kwadrans, a Bayern znalazł się na prowadzeniu. "Lewy" miał kłopoty z przyjęciem piłki, dopadł jednak do niej Mueller - zacentrował miękko do Periszicia, a ten głową dopełnił formalności. Przed szansą na podwyższenie prowadzenia dwukrotnie stanął Coman. Miał idealną ku temu okazję, gdy uderzał z ostrego kąta na pustą bramkę. Uczynił to jednak tak nieporadnie, że piłka zatrzymała się tylko na bocznej siatce. W kolejnej akcji przymierzył z kolei mocno i czysto, ale wysoko nad poprzeczką. Na pierwszą groźną akcję Lewandowskiego musieliśmy czekać do 31. minuty. Kapitan reprezentacji Polski w polu karnym rywala zwiódł dwóch defensorów i oddał atomowy strzał. Na posterunku był jednak Trapp - interweniował z najwyższym trudem, ale skutecznie. Początek drugiej odsłony nie przyniósł huraganowych ataków Eintrachtu. Defensywa Bayernu spisywała się bez zarzutu, co w ekipie gości budziło coraz większą frustrację. Jej kumulacją był brutalny faul na Kimmichu, który z zakrwawioną głową musiał na chwilę opuścić murawę, by zmienić koszulkę. Co ciekawe, agresor nie został ukarany nawet żółtą kartką.