Tysiące kibiców zgromadziło się na ulicach Vancouver i oglądało na wielkich ekranach finałowe spotkanie. Po porażce ich ulubieńców nie wszyscy spokojnie rozeszli się do domów. Część demolowała wszystko co napotkała na drodze. Wśród podpalonych samochodów znalazły się dwa radiowozy. Funkcjonariusze zmuszeni byli użyć gazu łzawiącego oraz granatów hukowych by rozpędzić agresywny tłum. Policja nie udzieliła informacji o liczbie zatrzymanych. Podobne sceny na ulicach Vancouver miały miejsce w 1994 roku. Wtedy także Canucks przegrali siódmy mecz finału, tyle że w Nowym Jorku z Rangersami 2-3. "Niedźwiadki" Puchar Stanleya zdobyły po raz szósty w historii. Na wywalczone w środę trofeum czekali jednak aż 39 lat. Canucks trzeci raz wystąpili w finale, za każdym razem przegrywali. Po dwa gole dla gości strzelili Patrice Bergeron i Brad Marchand. Gra Canucks przypominała walenie głową w mur. Na bramkę Tima Thomasa oddali łącznie 37 strzałów, ale pokonać go nie zdołali. Bruins atakowali rzadziej - 20 strzałów - ale za to znacznie skuteczniej. Zobacz film z zamieszek w Vancouver: