W piątek "Szablom" nie sprostali zawodnicy broniącego tytułu zespołu Carolina Hurricanes. Gospodarze wygrali 5:4. - Jesteśmy dobra drużyną, ale wydaje mi się, że możemy być jeszcze lepsi. Przed nami trochę pracy nad wyeliminowaniem wszystkich błędów - powiedział Derek Roy, który w piątek zaliczył dwie asysty. I to mówi zawodnik, którego zespół wygrywając 12. spotkanie z rzędu, licząc oczywiście poprzedni sezon, pobił klubowy rekord sprzed 21 lat. Z kolei iedem kolejnych wygranych na początku rozgrywek to wynik o jedno zwycięstwo gorszy od startu w 1975 roku. W spotkaniu na szczycie na Zachodzie Anaheim Ducks pokonały Minnesota Wild 2:1. Dla gości była to pierwsza porażka w tym sezonie, po sześciu wygranych. Drużynie z północy sprawili ją Jean-Sebastien Giguere, który obronił 27 strzałów, a także zdobywcy goli dla "Kaczek" - Scott Niedermayer i Sean O'Donnell. Rywale odpowiedzieli tylko trafieniem Pierre-Marka Boucharda. - Ten mecz mógł się zakończyć w inny sposób. Nie wykorzystaliśmy swoich szans - powiedział Keith Carney, obrońca Wild. Hokeiści Dallas Stars popisali się fantastycznym finiszem i pokonali na własnym lodowisku Chicago Blackhawks 5:4. Gospodarze w niespełna siedem minut w końcówce trzeciej tercji zdobyli cztery gole (Mike Modano, Jere Lehtinen, Mike Ribeiro i Philippe Boucher), przy zaledwie jednym zawodników z "Wietrznego Miasta" (Martin Lapointe). - To był dziwny mecz, prawdziwa huśtawka nastrojów - powiedział Boucher, który zadał decydujące trafienie. Wyniki: Columbus Blue Jackets - Toronto Maple Leafs 2:4 Florida Panthers - Philadelphia Flyers 3:2 Buffalo Sabres - Carolina Hurricanes 5:4 St. Louis Blues - Vancouver Canucks 2:3 po dogrywce Dallas Stars - Chicago Blackhawks 5:4 Anaheim Ducks - Minnesota Wild 2:1